Nastoletnia
„Generacja” znowu chwyta w swoje szpony i nie chce puścić. Po
genialnym „Alive” przyszedł czas na drugą cześć, czyli
„Alight”. Seria charakteryzuje się jednym, wielkim mętlikiem.
Czytelnik przez większą część książki nie wie co się dzieje i
próbuje się odnaleźć w szybko mknącej treści. Cały czas czuje
napięcie, a włoski stają dęba. Łapanie oddechu to przywilej, na
który nie zawsze można było sobie pozwolić. Tak było w pierwszej
części serii. Czy druga odsłona będzie równie dobra jak
poprzedniczka? Czy autor ponownie zaskoczy czytelników?
Wyruszamy pod niebem, które jaśnieje żółtopomarańczowym światłem poranka. W grupie ze mną są Bishop, Visca, Coyotl, Bordżigin i mała ząb-dziewczynka nazwiskiem C. Kalle.
Fabuła
Em
kolejny raz staje na wysokości zadania i dowodzi grupie dzieci,
które chcą żyć po swojemu. Makabryczne wspomnienia cały czas ich
prześladują. Na szczęście trumny oraz wielka niewiadoma są już
za nimi. Odkrycia,
z poprzedniej części, pozwoliły im poznać swój los, pochodzenie i dlaczego żyją. Jednak prawda nie spodobała się dzieciakom. Żadne Starszy nie będzie czatował na ich młode ciała. Nie ma mowy!
z poprzedniej części, pozwoliły im poznać swój los, pochodzenie i dlaczego żyją. Jednak prawda nie spodobała się dzieciakom. Żadne Starszy nie będzie czatował na ich młode ciała. Nie ma mowy!
Grupa
ucieka statkiem na planetę Omeyocan. Pragną lepszego i wolnego
życia. Jednak nie jest tak jak sobie zaplanowali. Będą musieli
kolejny raz zawalczyć o szczęście, a nowych wyzwań będzie bardzo
dużo. Wróg już na nich czeka, a szczątki dawnej populacji nie są
zachęcające. W szeregach robi się podział, kiedy potrzebna jest
jedności. Czy Em uda się zapanować nad chaosem i poprowadzić
wszystkich do zwycięstwa? Czy nowy wróg będzie gorszy niż
poprzedni? Jakie nowe wyzwania czekają na grupę walecznych
dzieciaków?
Moim zdaniem
Mimo
że tempo spadło dramatycznie nisko, to autor się nie powstrzymał
i parę razy zaskoczył podczas czytania. Nie tyle ile oczekiwałam,
ale przynajmniej coś. Dorzucił parę tajemnic. Podczas czytania
cały czas wspiera się bohaterów książki. Pewnie dlatego, że
wchodzi się w ich skórę. Wszystko jest bardzo realistycznie
opisane, a postacie nic się nie zmienili. Niektórzy mają bardziej
„wyrobiony” charakter, ale cały czas to ta sama grupa, która
uciekała z nieprzyjaznej im planety. Mają swoje małe oraz duże
dramaty, ale ostatecznie chcą tego samego – lepszego życia w
nowych warunkach. Muszą zdobyć jedzenie i rozprawić się z
nieprzychylnymi stworami.
Największym
plusem książki jest czytanie jak bohaterowie uczą się od nowa
nawet prostych czynności. Co jest dobre, a co złe. Jak posługiwać
się tym czy innym narzędziem. Jak poradzić sobie
w nowych warunkach, kiedy wróg czyha na każdym kroku. Autor bardzo dokładnie pokazał wejście bohaterów w codzienne życie. Jak dzieci we mgle poznają podstawy Świata od nowa.
w nowych warunkach, kiedy wróg czyha na każdym kroku. Autor bardzo dokładnie pokazał wejście bohaterów w codzienne życie. Jak dzieci we mgle poznają podstawy Świata od nowa.
Scott
Sigler prowadzi narrację oczami Em. Pokazał jak nastolatka zaczyna
pojmować reguły gry zwanej życie. Jak walczy o to co chce. Jej
oczami odkrywamy nową rasę, która znajduje się na planecie
Omeyocan. Dzięki jej uporowi oraz sile, można poczuć się jakby
walczyło się ramię w ramię o przetrwanie. Główna bohaterka jest
bardzo barwną i ciekawą postacią, która nie pozwala się nudzić
podczas czytania.
Nie ma sensu udawać, że nie mam kłopotów. Najszybciej, jak umiem, opowiadam wszystkim o Bharce i innych Skoczkach, o tym że istnieje realna szansa na porozumienie i znalezienie lekarstwa na czerwoną pleśń, ale że najpierw musimy poradzić sobie z najniebezpieczniejszym problemem.
„Alight”
to bardzo dobra kontynuacja pierwszej części, jednak zbrakło
trochę werwy, do której przyzwyczaiłam się
w „Alive”. Podczas czytania wyraźnie to czuć. Otwarte zakończenie sprawiło, że chcę kolejną część u siebie. Następna książka wydawnictwa Feeria Young, która wzmaga „czytelniczy apetyt”. Tym razem historia oparta na gatunku s-f, który jest bliski memu sercu. Science fiction ma w sobie coś wyjątkowego, a młodzieżowa odsłona to świeży powiew powietrza na rynku wydawniczym. Bardzo dobry przedstawiciel gatunku. Polecam przygodę z udziałem Scott'a Sigler'a i trylogii Generacje. Na pewno się nie zawiedziecie :)
w „Alive”. Podczas czytania wyraźnie to czuć. Otwarte zakończenie sprawiło, że chcę kolejną część u siebie. Następna książka wydawnictwa Feeria Young, która wzmaga „czytelniczy apetyt”. Tym razem historia oparta na gatunku s-f, który jest bliski memu sercu. Science fiction ma w sobie coś wyjątkowego, a młodzieżowa odsłona to świeży powiew powietrza na rynku wydawniczym. Bardzo dobry przedstawiciel gatunku. Polecam przygodę z udziałem Scott'a Sigler'a i trylogii Generacje. Na pewno się nie zawiedziecie :)
Moja ocena: 5/6
Czy
sowixy czytały pierwszy tom Generacji? A może dopiero jest przed
wami? Jeśli tak, to szybko szybko, bo niedługo wyjdzie trzeci i
będzie tyyyle zaległości. Nie ma co zwlekać. Super historia jest
warta przeczytania.
Za
mozliwość przeczytania „Alight” dziękuję wydawnictwu Feeria
Young i niestrudzonej Monice.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz