środa, 4 stycznia 2017

Sowie opowieści #27 Robyne Chutkan - Dobre bakterie



Dobre życie, to długie życie – zawsze tak powtarzała mi babcia. Kłóciłam się z nią, ponieważ dla mnie nie liczy się ilość, a jakość. Co z tego, że będę długo żyła, jak będzie to marny żywot. Naznaczony chorobami i innymi świństwami. Ja tak nie chcę. Wolę żyć długo, ale zdrowo. Najlepiej jest zadbać, o to co się dzieje z naszym organizmem. Kiedy dowiedziałam się, że mogę dostać do recenzji „Dobre bakterie”, nie wahałam się. I bardzo dobrze. Muszę przyznać, że coś jest w tym wszystkim. Zapraszam do poznania siebie od środka i porozmawiania trochę
o kupie.

Fabuła

Doświadczony lekarz, który zgłębił dla ciebie tajniki bakterii. Oczywiście tych dobrych, które działają zbawiennie na organizm. Wiele podejść jest błędnych oraz nie pozwala na rozwinięcie się flory. Autorka pokazuje niezliczone przykłady tego, jak odpowiednia dbałość o szczegóły, może pomóc wyleczyć się z wielu chorób.
Sterylny styl życia, który zalewa nasz rynek, powoduje, że jelitowe bakterie są w zaniku. Przez taki zabieg, pozbywasz się małych sojuszników. Mikrobiom zanika, a ty stajesz się coraz bardziej ospały, powolny, po prostu chory. Nie ma kto za ciebie walczyć. Pozbywając się ochrony pozwalasz na działanie drobnoustrojów chorobotwórczych. Jeśli chcesz wiedzieć jak temu przeciwdziałać, to musisz przeczytać recenzję i poznać książkę doktor Chutkan. 




Moim zdaniem


„Żyj brudniej, jedź czyściej” - hasło przewodnie opisywanej książki. Pani doktor, potrafi w bardzo przystępny i prosty sposób, pokazać wady oraz zalety takiego stylu życia. Przytacza wspomnienia z życia na farmie, kiedy to człowiek był zdrowy jak koń. Mimo, że jest lekarze, to nie jest zwolenniczka czystego stylu życia. Wręcz przeciwnie, nakłania do ubrudzenia sobie rączek. Jednocześnie nawołuje do czystego stylu jedzenia. Co to znaczy? A to jest bardzo proste. Abyśmy spożywali produkty jak najmniej przetworzone, bez konserwantów, barwników. Najlepsza jest sama natura i sprawdzone produkty. Nie ma mowy o jakiś genetycznych mutacjach, ani eksperymentach.
Bardzo ciesze się, że wydawnictwo Feeria podjęło się wydania takiej książki. Nasz rynek jest ubogi
w pozycje, które traktują o naszym wewnętrznym organizmie. A szczególnie mikrobiomie. Rynek zagraniczny, aż huczy o nim. Od lat, a u nas pożoga. 
Dlaczego „Dobre bakterie” są tak dobre? Autorka jest lekarzem z krwi i kości. Osoba, która zmieniła swoje podejście wraz z doświadczeniem. Kiedyś wyznawała sterylny styl życia. Uważała, że jest to słuszna postawa. Problemy zdrowotne córki oraz badania pacjentów, zmieniły jej podejście. Z zawodu jest gastroenterologiem. Przekonała mnie stwierdzeniem, że nie jest alfą i omega. Myli się oraz weryfikuje swoje podejście. Słucha innych ludzi oraz się od nich uczy. Pacjenci wprowadzają wiele w jej życie. Wszelkie sugestie, opinie są mile widziane.
Uważam, że książka pojawiła się u mnie w idealnym czasie. Moje problemy z wagą zaczęły się pogłębiać. Cały czas myślałam, że coś robię źle. Mimo, że stosowałam się do zasada, to efektu nie było. Książka otworzyła mi oczy. Okazało się, że mogę najlepiej się przykładać, a jak nie mam wyrównanej flory bateryjnej, to i tak mi to nic nie da. Bakterie jelitowe są odpowiedzialne za wiele frustracji naszego życia. Np. odchudzanie, zła cera, powracające choroby, zatkane zatoki. Zastosowanie się do paru ciekawych zasad, może wyeliminować niechciane efekty. Poprawić jakość życia. Autorka, krok po korku pokazuje, jak zastosować jej rady w życiu. Nie dostajesz masy informacji, a potem nie wiesz co z nią zrobić. Jest wiedza oraz działanie. To także mi się podoba. Jako laik, nie wiedziałabym co zrobić. Jak postępować. Czasem potrzeba przekładu: jak krowie na rowie.
Racjonalne stosowanie antybiotyków – jeden z ciekawszych rozdziałów. Od dawna wiadomo, że nie są one dla nas takie dobre. Autorka, nie mówi żeby wykluczyć je całkowicie, ale żeby rozsądnie do sprawy podejść. Daje szereg rad i wskazówek, jak ustalić z lekarzem, czy naprawdę potrzebujemy danego leku.
 A najlepsze z tego wszystkiego jest to, że zahacza nawet o tematykę GMO i kosmetyków. Na co zwracać uwagę, czego się wystrzegać. Co kupować, co wklepywać, a czego unikać. Jak przejść na naturalne produkty.



Probiotyki, twój sprzymierzeniec, ale musisz dać mu odpowiednie podłoże. Bez dobrego odżywiania, nic ci nie dadzą. Autorka pokazuje, w jaki sposób przeprowadzić dobrą terapię oraz które baterie umieścić w codziennym menu.
Okazuje się również, że można przeprowadzić transplantację kału. To był chyba najbardziej zaskakujący rozdział. Nie ukrywam, autorka nie bawi się w „bułkę przez bibułkę”. Rzuca wszystkim prosto w twarz. I bardzo dobrze. Nie jest to bardzo estetyczny rozdział. Wzbudza kontrowersje i wielu obrzydza. Człowiek otwiera oczy i zastanawia się: co ja tyle czasu robiłem?
I na koniec napiszę, że moje oczy nareszcie są szeroko otwarte. Świadomie podejmuje decyzje odnośnie swojego organizmu. Nie tylko konkretne diety, ale przede wszystkim ustabilizowanie organizmu. Człowiek może się zagłodzić, a nic tak naprawdę to nie da. Doktor Chutkan przedstawia dietę, która tak naprawdę nie jest niczym nowym, ale zlepkiem dwóch diet. Niby są skrajnie różne, ale skupiają się na jednym. Mikrobiomie wracaj! 
Kilka przykładów? Nie ma sprawy. Kiszonki oraz warzywa zielone są bardzo pożądanym produktem. Gluten, cukier
i nabiał są do usunięcia. Bardzo psują florę bakteryjną. Szkodliwe mikroorganizmy rosną w siłę i nam szkodzą.
I oczywiście, jeśli masz dobrą dietę, to twój naturalny zapach nie śmierdzi. Dieta to podstawa.
Nie napiszę, że to łatwe i proste. Każda zmiana, daje wyzwania. Uważam jednak, ze warto jest zawalczyć o lepsze jutro i dać się się ponieść mikrobiomowi.





Moja ocena: 6/6

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Natalii i Magdzie oraz Wydawnictwu Feeria Young


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz