Kto z
nas nie chciałby być wiecznie piękny, młody i jurny. Talia osy
jest wskazana. Ok, może nie osy, ale szczupła sylwetka, która nie
wywołuje w nas samych zniechęcenia. Brak zadyszki, ciągła energia
oraz chęć do działania. Tak, ja bardzo poproszę. Ostatnio moje
zdrowie się dość posypało. Brak stabilizacji życiowej, brak
pracy, a co za tym idzie stres. Niby nic, a dupa rośnie. I tak też
było u mnie. Wychodzę pomału na prostą, ale nie jest łatwo.
Wyrządzone krzywdy się zgromadziły, trzeba je sukcesywnie
rozbijać. Myślę, że dieta przyspieszająca metabolizm, połączona
z wcześniejszą, z książki „Dobre bakterie”, przyniesie zamierzony skutek. Przekonaj się, dlaczego wzrost metabolizmu jest taki dobry.
z wcześniejszą, z książki „Dobre bakterie”, przyniesie zamierzony skutek. Przekonaj się, dlaczego wzrost metabolizmu jest taki dobry.
Fabuła
Pożywienie
jako lekarstwo? Niemożliwe! A jednak... Pani Pomroy proponuje takie
rozwiązanie, które przypadnie do gustu większości. Jest to
metoda, dzięki której poradzisz sobie z otyłością, leczeniem
chorób przewlekłych oraz ustabilizujesz przemianę materii. Nie
ukrywajmy, zawsze to z nią są problemy. Jedni są szczypiorkami, a
inni kulami śnieżnymi. Jest to dieta smaczna i przynosząca efekty.
Nie ma mowy
o żadnych długich głodówkach, ani wielkich poświęceniach.
o żadnych długich głodówkach, ani wielkich poświęceniach.
Jestem
przekonana. Po pierwsze, dieta trwa 28 dni. Myślę, że każdy jest
w stanie na ten czas wyrzucić coś ze swojego menu. A może, w takim
sposób wyeliminuje coś złego z organizmu? Do tego, nie jest to
jakaś tam pierwsza lepsza dieta wymyślona, żeby nabić sobie
kieszenie. Haylie Pomroy przedstawia potwierdzoną medycznie metodę,
która przynosi efekty.
A
wszystko zaczęło się od owiec. Autorka ma wykształcenie rolnicze
i chciała być weterynarzem. Odkrywać tajniki funkcjonowania
zwierzęcych organizmów. I tak przygotowując się na studia,
zrobiła staż z żywienia. Po tym już przepadła, wiedziała, że
zgłębianie tajników odżywiania będzie jej konikiem.
Dlaczego
książka mnie przekonuje? Ponieważ ona przeszła to co ja mam
obecnie. Wie, jak to jest być zmęczoną, sfrustrowaną, bliską
rezygnacji z walki o siebie. Mieć wszystkiego dość. Wie także,
jak to jest gdy traci się wagę, a rany się zabliźniają. Ja też
to wiem, tylko że potem wracam do stanu z wcześniej. Mam dość
ciągłych powrotów.
Dieta
trwa 28 dni i obejmuje 4 cykle po 3 fazy:
- Pierwsza Faza trwa dwa dni. Jest to tak zwany czas na rozluźnienie stresu i uspokojenie nadnerczy,
- Faza druga trwa także dwa dni. Odblokowuje zmagazynowane tłuszcze i buduje mięśnie,
- Faza trzecia trwa trzy dni. Rozniecanie spalania. Hormony, serce i spalanie.
To
jest jeden pełen tydzień. Całość trwa cztery. Autorka w bardzo
obrazowy oraz przystępny sposób przedstawia swoje działania. Jej
rady działają na wyobraźnie, a ty nie czujesz się, jakby ktoś ci
na siłę wtłaczał magiczną wiedzę pięknego życia. Kiedy
czytasz „Dietę..” masz wrażenie jakbyś rozmawiała z
koleżanką. Przynajmniej ja tak miałam. Mówiła, co ją skłoniło
do podjęcia działania i motywowała do ruszenia dupy oraz obrania
metody cud – czas unieść dupę.
Prosto
z mostu, przedstawione są zasady oraz produkty, których należy
przestrzegać. Nie jest to jakaś wielka część książki. Podoba
mi się, że wszystko jest podzielone sektorami. Najpierw trochę o
metabolizmie. Potem o samej diecie, omówienie faz, zasad, podejściu.
I przychodzi czas na działanie, czyli konkretne rozpisanie każdego
tygodnia. Opis trzeciego tygodnia powala: „Jeśli myślisz, że
teraz dobrze wyglądam...”. Na końcu mamy do czynienia jak radzić
sobie z nowym, szybkim metabolizmem, przepisy na wszystkie dni oraz
te dla zabieganych.
Książka
ma wiele zalet. Oczywistą, jest spadek kilogramów. Podoba mi się
zasada, że im więcej chce zrzucić, muszę więcej jeść. Nie wiem
czy dam radę, bo mam obecnie zabiegany tryb życia, ale może się
uda. Faza narzuca nam czego możemy jeść więcej, np. nie muszę
rezygnować całkowicie z makaronu. Dla mnie jest to wielki plus.
Dużo ciekawych przepisów i tabelki z potrawami. Można zmieniać
posiłki w ramach danej fazy, a ostatni nie musi być wcale o 18.
Obszerna lista zakupów.
Co
najlepsze, niektóre zalety, to także wady. Największa jest
niedostępność wielu produktów na naszym rynku. Trzeba szukać
zamienników. Z pomocą przychodzą dziewczyny, które już utarły
drogę w bojach. Na swoich blogach piszą co polecają, a czego nie.
Jeśli zechcesz to wrzucę do nich linki. Kolejną wadą jest to, ze
trzeba jeść wszystko i nie można opuszczać posiłków. Uważam,
że w dzisiejszych czasach, jest to ciężkie do zrobienia. Nie można
zamieniać posiłków między fazami. Oczywiście, trzeba przejść
pełne 28 dni, ponieważ inaczej nie ma to sensu. Nie ma przerw, ani
odstępstw. Jeśli zaniechasz, to idziesz od początku. Sporo czasu
spędzisz w kuchni, a do tego 2 dni jesz praktycznie samo mięso.
I moja
największa bolączka. Na czas trwania diety, wyrzucasz z jadłospisu:
kawę, cukier, alkohol, nabiał, pszenicę, herbatę...i jeszcze parę
innych. Do tego trzeba ćwiczyć, na co ja nie mam czasu oraz
niestety warunków.
Moim
zdaniem, dieta zapowiada się ciekawie, jednak nie jest bez
poświeceń. Myślę, że dam radę wyrzec się paru produktów na 28
dni. A ty jak sądzisz? Moja koleżanka przeszła pełen cykl i jest
zadowolona z efektów, czyli działa. Podobno przeprowadza się je co
jakiś czas, a nie w trybie stałym. To dobrze, bo jest chociaż
oddech dla kawy.
Książkę
polecam, ponieważ jest napisana przez osobę, która tam była. Nie
narzuca drakoński diet, a wręcz przeciwnie. Zmusza do jedzenia oraz
zastanowienia się nad sobą.
Moim zdaniem: 6/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz