Zwaśnione
rody i dzieci, które nie mają wpływu na swój los. Tak zagmatwane
są życia w „Romeo i Julii”. Wątek ten, jest często
wykorzystywany przez pisarzy. Nie inaczej było z Veronicą Roth,
która w nowej powieści, postanowiła pójść w trochę innym
kierunku niż dotychczas.
I wyszedł. Miał rację: wiedziałam, zawsze wiedziałam. Chciał by wszyscy wiedzieli, że cienie wędrujące pod moją skórą potrafią nie tylko zadawać ból. Że potrafią także zabijać. Od teraz miałam być nie tylko Biczem Ryzeka. Nadszedł czas awansu na Kata Ryzeka.
Fabuła
Walka
i krew, pot oraz łzy. Tak można pokrótce odwzorować spotkania
dwóch walczących ze sobą rodów. Kiedy Shotet spotyka się Thuvhe
- trup ściele się gęsto. Nie ma innej opcji. Żyją na jednej
planecie, w jednej galaktyce, ale od wielu lat prowadzą między sobą
wojnę. Cyra jest córką władcy Shotet, a Akos – synem z Thuvhe.
Wielkim zrządzeniem losu spotykają się. Początkowa niechęć
przeradza się w wzajemne zrozumienie oraz pomoc. Kiełkujące
uczucie, przebija przez ich pancerze, które wyhodowali przez lata.
Tylko czy w tak brutalnym świecie, ich miłość ma rację bytu? Czy
będą umieli zawalczyć o siebie nawzajem, czy zły los rozdzieli
ich na zawsze?
Moim zdaniem
Veronicę
Roth zna już chyba każdy. Podbiła rynek swoją serią Niezgodna,
która ukazała się w trzech tomach. Przyznaje się, bez bicia, że
nie nie przeczytałam wszystkich. Trochę inaczej jest z
ekranizacjami, ponieważ te mam na bieżąco. Nie to, że pałam
jakąś wielką miłością, ale chętnie obejrzę. Są lepsze i
gorsze momenty. Jak to z super seriami bywa, każdy fan czekał na
informację o nowej książce swojej ulubionej autorki. Nie powiem,
żebym nie spała po nocach w oczekiwaniu. Fajnie będzie zapoznać
się, ale nie jest to must have. Nie ukrywam, seria Niezgodna wyszła
w takim momencie, że odebrałam ją jako literaturę wtórną, które trąca starym kotletem. Wiele scen nie zaskakiwało, mimo że całość jest przyjemna w odbiorze. Solennie kibicuje pół-rodacze i mam nadzieję, że osiągnie wszystko co najlepsze. Zresztą liczby nie kłamią. Jest fenomenem. Może to po prostu ja miałam przesyt, w tamtym okresie, konkretnego gatunku.
w takim momencie, że odebrałam ją jako literaturę wtórną, które trąca starym kotletem. Wiele scen nie zaskakiwało, mimo że całość jest przyjemna w odbiorze. Solennie kibicuje pół-rodacze i mam nadzieję, że osiągnie wszystko co najlepsze. Zresztą liczby nie kłamią. Jest fenomenem. Może to po prostu ja miałam przesyt, w tamtym okresie, konkretnego gatunku.
Cały
czas byłam przekonana, że nowa książka Veronicy wyjdzie nakładem
Ambera. A tu taka niespodzianka! Moje ukochane wydawnictwo pokusiło
się o takie zaskoczenie. Ale od początku. Już od samego początku
grudnia, słyszałam, że wydawnictwo Jaguar chce nas zaskoczyć styczniową nowością. Czekałam i czekałam. Czułam, że jeśli moje najlepsze
wydawnictwo tak pisze, to będzie to super petarda. I stało się!
Poznałam tytuł, zobaczyłam okładkę oraz... przepadłam. Szybko
ustawiłam się po egzemplarz przedpremierowy. Nie było innej opcji!
I tak to się stało, że dzisiaj przekazuje wam recenzję tego
cudeńka. Bo jest to niezwykłe dzieło.
Pragnął jej. Pragnął przesunąć palcami po jej ostrych kościach policzkowych. Pragnął spróbować smaku zgrabnego znamienia na szyi, poczuć jej oddech na swoich ustach, owinąć jej włosy wokół palców, aż nie będzie mógł ich uwolnić.
Mamy
świat zwaśniony, mroczny, ciemny i rządzony przez chłopaczka,
który boi się swojego losu. Ryzek, brat Cyry, udaje twardziela na
zewnątrz, a w środku trzęsie się jak osika. Czy los się spełni,
a on zginie śmiercią niechybną? Lud Shotet żyje w ciągłym
strachu. Nie wiedzą co może stać się za chwilę. Cyra ma dar
wyjątkowy, który chętnie by komuś oddała. Najmniejszy jej dotyk
sprawia ból. Doprowadza do utraty zmysłów, a ofiara błaga o
śmierć. Najpierw była narzędziem w rękach ojca, a teraz stała
się marionetką brata. Akos, jako jeden z nielicznych pomaga jej w
cierpieniach. Odcina działanie nieubłaganego nurtu. Jego dotyk jest
ukojeniem. Buntownicza natury Cyry
i determinacja Akosa, powodują, że bohaterowie stają się sobie bliżsi. Walka z uczuciem jest zaledwie tchnieniem książki, lecz wprowadza niezdrową ciekawość. Strasznie im kibicuje.
i determinacja Akosa, powodują, że bohaterowie stają się sobie bliżsi. Walka z uczuciem jest zaledwie tchnieniem książki, lecz wprowadza niezdrową ciekawość. Strasznie im kibicuje.
Książka,
jest dla mnie petardą wśród ostatnio czytanych. Taki orzeźwiający
oddech, po długiej zimnie. Naprawdę nie spodziewałam się, że
książka Pani Roth, wywoła u mnie niezdrową fascynację. Powód
jest prosty: idealne wyważenie wątków. Nie ma czegoś za dużo
albo za mało. Ok, moja dusza romantyczki, chciałaby więcej scen
relacji Cyry i Akosa. Wiem jednak, że takie podejście do tematu
jest zdrowe, ponieważ wzbudza fascynację oraz niedosyt. Nie
przeładowuje książki zbędnym mydleniem oczu. Autorka idealnie
pokazała rodzące się, zakazane uczucie. Sami bohaterowie z nim
walczą i nie potrafią określić.
Z czasem zauważają zachodzące w nich zmiany.
Z czasem zauważają zachodzące w nich zmiany.
Najbardziej
żal mi głównej bohaterki. Przyjazna i otwarta, musiała zamknąć
swoje uczucia przez nurt. Wszyscy się jej boją, a jest to bardzo
silne uczucie. Nie podoba mi się, że jest narzędziem w rękach
despoty. Nie liczy się z jej uczuciami. Cel jest najważniejszy, a
nie to co jego siostra straci przez takie działania. Dlatego Cyra
walczy na swój własny sposób. Uczy się języków, szkoli się w
walce, próbuje osiągnąć jak najwięcej. Jest to swoisty objaw
buntu oraz nadzieja na wolność.
Akos i
jego brat Eijeh zostali brutalnie wyrwani ze swojego świata. Ich
naród, Thuve, jest pokojowo nastawiony. Wrzuceni do nowej
rzeczywistości musieli zmienić patrzenie na świat. Akos nauczył
się nienawidzić tego, co mu się nie podoba. Autorka bardzo dobrze
pokazała wpływ nowego środowiska, na zmianę charakteru. Jak nowe
otoczenie wpływa na zachowanie. Dzięki rodzącemu się uczuciu do
Cyry, poznał jak to jest walczyć za coś więcej, niż tylko swoja
rodzinę. Na początku chciał ją wykorzystać do ucieczki, z czasem
jednak zobaczył, że nie każdy z Shotet jest taki zły. Zaufanie to
ciężka sztuka. Czy Cyra i Akos zbudują nić porozumienia, aby
wyrwać się spod władczych macek Ryzeka?
Uważam,
że „Naznaczeni śmiercią” to dobra, lecz ciężka lektura. Od
samego początku czułam się zagubiona. Dlaczego? Przez mnogość
informacji. Dawno nie musiałam przyswajać tyle dziwnych nazw
i sformułowań. Czułam się jak dziecko we mgle. Gdy już myślałam, że opanowałam sztukę poruszania się po świecie Cyry i Akosa, za chwile wchodziłam na minę. Za dużo kombinowania. Zawsze wiedziałam, że autorka ma bogatą wyobraźnię, ale tutaj przedobrzyła. Nazwy są obco brzmiące i ciężkie do zapamiętania. Nawet metoda skojarzeń nic nie daje. Za dużo światów, za dużo kombinowania. I nie licz, drogi czytelniku, że im dalej w las, tym łatwiej. Trzeba po prostu pogodzić się, że książka ma taki urok. Jeśli przymkniesz oko na ten aspekt, gwarantuje, że dalsza droga będzie cudowna. Książka jest warta wysiłku, o jest!
i sformułowań. Czułam się jak dziecko we mgle. Gdy już myślałam, że opanowałam sztukę poruszania się po świecie Cyry i Akosa, za chwile wchodziłam na minę. Za dużo kombinowania. Zawsze wiedziałam, że autorka ma bogatą wyobraźnię, ale tutaj przedobrzyła. Nazwy są obco brzmiące i ciężkie do zapamiętania. Nawet metoda skojarzeń nic nie daje. Za dużo światów, za dużo kombinowania. I nie licz, drogi czytelniku, że im dalej w las, tym łatwiej. Trzeba po prostu pogodzić się, że książka ma taki urok. Jeśli przymkniesz oko na ten aspekt, gwarantuje, że dalsza droga będzie cudowna. Książka jest warta wysiłku, o jest!
Nie
mogłam się oderwać. Międzygalaktyczne podróże nie są moimi
ulubionymi, ale tym razem wsiąknęłam jak woda w gąbkę. Autorka
idealnie bawi się uczuciami. Kiedy potrzeba to je łagodzi, by za
chwilę podkręcić licznik na maksa. Nie myślałam, że tak się
wczuję! Najbardziej reagowałam na wątki dotyczące Cyry i Akosa.
Ryzek'a nienawidzę tak bardzo, że sama wydrapałabym mu oczy.
Veronica Roth niejednokrotnie wywiodła mnie w pole. Gdy już
myślałam, że znam dalsze losy książki, ona obracała fabułę o
180 stopni. To jest takie piękne. Kiedy treść zaskakuje
czytelnika. Na początku byłam zbulwersowana, bo jak to tak! Za
chwilę jednak stwierdzałam, że co to za zabawa, kiedy wiesz jak
fabuła się potoczy. Ukłony dla twórcy, za pokazanie prawdziwego
talentu pisarskiego. Przysięgam – dawno tak nie czekałam na nowy
tom! Mam nadzieję, że Jaguarki zaraz nam go zaserwują.
Chęć, by umyć ręce zmieniła się w niecierpiącą zwłoki konieczność. Podeszła do zlewu. Leżał na na nim kawałek mydła domowej roboty, zatopionymi w środku płatkami czystnika.
Żeby
nie było taki idealnie, muszę wspomnieć także
o minusach. Natłok informacji. Za dużo dziwnych nazw, za dużo światów. Innym minusem jest dłużyzna scen. Opis nurtu, czy odwiedzanych światów – usypia. Nie wnosi nic znaczącego do fabuły, a potrafi nudzić gorzej niż Tolkien. Innym ujemnym aspektem są uczucia. Ja wiem, że rodzinna planeta Cyry, to dranie i zimnokrwiste bydlaki, ale bez przesady. Bliska osoba umiera, a tutaj nie ma opisu żałoby. Nawet najgorszy bydlak potrafi pokazać uczucia. Takie sceny są nierealne i wywołują lawinę myśli. Dlaczego autorka tworzy aż tak duży kontrast. Niepotrzebnie w moim odczuciu.
o minusach. Natłok informacji. Za dużo dziwnych nazw, za dużo światów. Innym minusem jest dłużyzna scen. Opis nurtu, czy odwiedzanych światów – usypia. Nie wnosi nic znaczącego do fabuły, a potrafi nudzić gorzej niż Tolkien. Innym ujemnym aspektem są uczucia. Ja wiem, że rodzinna planeta Cyry, to dranie i zimnokrwiste bydlaki, ale bez przesady. Bliska osoba umiera, a tutaj nie ma opisu żałoby. Nawet najgorszy bydlak potrafi pokazać uczucia. Takie sceny są nierealne i wywołują lawinę myśli. Dlaczego autorka tworzy aż tak duży kontrast. Niepotrzebnie w moim odczuciu.
W
całej książce, najbardziej polubiłam Cyrę. Przeszła piekło w
swoim życiu. Kiedy miała 10 lat, zabiła człowieka na rozkaz ojca.
Jej nurt uaktywnił się przez samolubne pobudki brata. Kiedy ma się
taką rodzinę, nie potrzebni są wrogowie. Mimo, że przeszła
wiele, wcale nie oczekuje współczucia. Wręcz przeciwnie, przez
lata wyrobiła sobie twardą skórę oraz odseparowała od uczuć.
Spotkanie z Akosem zmieniło wszystko. Możemy zobaczyć, jak
dziewczyna, która straciła już nadzieję, odżywa na nowo. Ma nowy
cel i uczucia. Tak strasznie jej kibicuje. Nauczyła się żyć z tak
strasznym darem. Akos jest jej ukojeniem, jednak ona nie lubi go
wykorzystywać. Swoim charakterem i podejściem, sprawiła że stał
się jej przyjacielem. Nie oceniał jej, a wręcz przeciwnie –
starał bronić. Z czasem odkrywają, że łączy ich wspólny cel.
Uwaga!
Pojawiają się także bohaterowie drugoplanowi. Wow, wiem. Dawno nie
spotkałam się, żeby było im poświęconej tyle uwagi. Poznajesz
ich życie, zwyczaje, imiona, cechy i co chcą osiągnąć. Nie są
potraktowani po macoszemu. Możesz się także z nimi utożsamiać.
Swoista nowość, wśród książek skupiających się tylko na
głównych bohaterach.
Zapomniałabym
o jednym z trzech najważniejszych aspektów, który wręcz zmusza
do sięgnięcia po książkę. Masz więc znaną autorkę, super
wydawnictwo i.... okładkę! Jest piękna i na pewno nie da się jej
nie zauważyć. Nie wiem czy ktokolwiek będzie potrafił się
oprzeć.
Podsumowując:
brać szybko i czytać! Nie wyobrażam sobie, żeby nie mieć na
swoim koncie „Naznaczonych śmiercią”. Veronica Roth rozwija się
pisarsko i zostawi cię z maksymalnym niedosytem. Jej warsztat
zmienił się diametralnie. Oczywiście na korzyść. Niby w
kwestiach międzygalaktycznych powiedziano już wszystko. Jednak nie!
Autorka pokazała nową twarz, swoją i gatunku w którym pisze. Mam
wielkiego kaca książkowego. Takiego, które dawno nie miałam.
Polecam wszystkim. Przygody Cyry i Akosa są warte każdego czasu z
nimi spędzonego.
Moja ocena: 5,5/6 ( za te przydługie sceny 0,5 punktu w dół)
Lubicie Veronice Roth i jej wyobraźnie? Koniecznie musicie sięgnąć po "Naznaczonych śmiercią". Za przedpremierowy egzemplarz dziękuję kochanemu Wydawnictwu Jaguar i niezastąpionej Agnieszce :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz