piątek, 4 listopada 2016

Sowie opowieści #17 Steena Holmes - Dziecko wspomnień


Jako nawrócona fanka thrillerów psychologicznych czuję się w obowiązku żeby Cię poinformować. Jeśli masz słabe nerwy to uciekaj. Szybko i się nie oglądaj. Po każdej książce siedzę i zbieram szczękę przez resztę dnia. Nie inaczej było z książką : „Dziecko wspomnień”.

Diana oparła się i skrzyżowała ramiona, zapominając o jedzeniu. Brian odłożył widelec i przełknął kęs, który przeżuwał od dłuższej chwili. Makaron z kurczakiem smakował jak trociny.


Fabuła


Poznaj Dianę i Brian'a. Małżeństwo z wieloletnim stażem, które pnie się po szczeblach kariery. Są nie do zatrzymania. Najlepsi, z najlepszych w swoich branżach. I nagle pojawia się dziecko. Niespodziewanie, niezaplanowanie. On jest wniebowzięty, ona nie za bardzo. Ostatecznie decydują się poradzić sobie ze wszystkim co daje im życie. Rok później pojawia się Grace. Czy dłuższy wyjazd Briana zepsuje nowe, idealne życie? Czy Diana poradzi sobie
z wychowywaniem córki?

Moim zdaniem

Ostatnio mam szczęście, że jak sięgam po thriller psychologiczny, to niszczy mnie
w środku. Moja miękka skorupka się rozpada. Nie wiem czy łapać spadające kawałki, czy te co jeszcze się trzymają. Uwielbiam dreszczyk niepewności, na pewno mam rację. Czuję przez skórę, że tak się skończy, ale... Czy na pewno? Kurde, czytam dalej! Mniej więcej to się dzieje w mojej głowie. Ostatnio zniszczyła mnie „Wdowa”, a dzisiaj „Dziecko wspomnień” od Wydawnictwa Kobiecego.

Opisywana para niewiele różni się od wielu codziennie egzystujących. Pobrali się kiedy byli młodzi i tak trwają przy sobie od lat. Czuć miłość i wzajemny szacunek. Zdecydowanym rekinem biznesu jest Diana. Właśnie uzyskała awans w firmie, na który tyle pracowała. Może dlatego dwie kreski na teście ciążowym wcale jej nie cieszą. Wręcz przeciwnie, zmaga się ze swoimi demonami. I walczy, zaciekle. Dla siebie, Briana i ich dziecka. 

Historia prowadzona jest wielotorowo. Nie ma jednego narratora. Ostatnio, znowu modna, stała się retrospekcja. Bieżące wydarzenia opowiadane są przez Dianę, sprzed roku – przez Briana. Podoba mi się taki zabieg, ponieważ można dowiedzieć się o uczuciach bohaterów. Spojrzeć na sprawę ich oczami. Lubię przeplatanie się przeszłości z teraźniejszością. Odkrywać historię po kawałku. Niczym Sherlock dochodzę do sedna sprawy.

Cieszę się, że Diana opisuje późniejsze wydarzenia. Widać jak macierzyństwo na nią wpłynęło. Zmieniła się diametralnie. Jest nie do poznania. Kiedyś zaciekła lwica, dążąca do sukcesu w firmie, poświęcająca siebie dla kariery. Teraz, łagodna matka, która nie widzi świata poza córeczką. Autorka idealnie pokazała, jak kobieta może się zmienić po narodzinach dziecka.


Cienie wydłużały się na podłogach, gdy chodziłam bez celu po cichym domu z Grace w ramionach. Nie lubiłam ciszy. Wyprowadzała mnie z równowagi. Gdyby Brian tu był, zażartowałby, że nie lubię być sama ze swoimi myślami. I miałby po części rację. 


Mimo nieobecności Brian'a, Dianie pomaga niania/była pielęgniarka. Młoda mama nie radzi sobie do końca z nową rzeczywistością i potrzebuje wsparcia. Nina spisuje się idealnie. Jest jak wspierająca matka. Zawsze pomoże oraz wysłucha. Tylko gdzie do diabła jest Brian? Dlaczego nie dzwoni, a najlepiej – nie wraca. Ma wyczekane dziecko i go nie ma. Są to tylko niektóre z pytań, jakie zadaje sobie Diana. Boi się, że mąż ją porzucił i nie wróci. Chce rozwodu, separacji? Dlaczego? Mimo wątpliwości, ciągle wierzy, że zaraz dostanie od niego wiadomość.

Muszę przyznać, że gdzieś po 30 stronach domyśliłam się częściowej prawdy. Jednak to tylko mały fragment. Zakończenie mnie zaskoczyło i dało do myślenia o priorytetach życiowych. Nie ma co odkładach życia na później. Należy realizować własne pragnienia. Już, teraz, natychmiast.
Historia wymyślona przez Panią Holmes jest nietuzinkowa. Do każdego bohatera, zmieniała sposób myślenia i opisywania. Przeszkadza mi jednak roztkliwianie się nad szczegółami. Wychodzę z założenia, że nie trzeba wszystkiego wykładać czytelnikowi. Szczegółowo wyjaśniać każdego detalu. Trzeba zostawić miejsce na wyobraźnie i interpretację. Nie można decydować za czytelnika jak ma myśleć.

Podsumowując. Steena Holmes stanęła na wysokości zadania. Zaprezentowała książkę, która na pewno na długo zostanie w umyśle czytelnika. Mimo niedociągnięć, czyta się szybko. U mnie spowodowane to było chęcią dowiedzenia się, czy moje domysły mają rację bytu. Czy może odkryję coś jeszcze? Postaci Diany i Briana, są tak inne, że aż idealnie do siebie pasujące. Tam gdzie ona nie chce, on pokazuje plusy. Ona za to studzi jego zapały, wtedy kiedy trzeba. Na uwagę zasługuje również, wpływ dorosłego życia na związek. Piętrzące się problemy można ominąć lub zawalczyć z nimi.


Bądź gorliwy. Brian westchnął. Jego gorliwość w stosunku do tego dziecka była większa niż jej. Miał nadzieję, że to się zmieni; był pewien, że to się zmieni. 




Polecam osobom z silną wolą i psychiką. Parę razy miałam ochotę krzyczeć na zbyt wolno rozwijającą się akcję. Jak się potem okazało, był to zabieg celowy. Osoby ze słabą psychiką mogą nie wytrzymać. Jeśli lubisz aspekty ludzkiego umysłu – nie wahaj się!



Moja ocena 5/6


Za możliwość przeczytania, dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu.



Sowixy gotowe na masę wzruszeń? Nie wahajcie się sięgnąć po "Dziecko wspomnień" :).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz