piątek, 25 stycznia 2019

Sowie opowieści: Marisha Pessl - „Neverworld Wake"


A gdyby tak wpaść w niekończąca się spiralę absurdu, która ciągle i ciągle rozgrywa się tak samo? Co pierwsze przychodzi na myśl? Dzień dobry Dniu świstaka. Zapętlenie się dnia jest tematem pojawiającym się w literaturze, filmie czy serialach, ale za każdym razem mnie intryguje. Bo tak się zastanawiam: co ja bym zrobiła, jakby dzień był ciągle ten sam? Już czuję ten ból głowy. Kolejny raz wzmianka o czasie pojawia się w Neverworld Wake, a tego zagadnienia podjęła się Marisha Pessl. 

Jesteśmy antologiami. Każdy z nas liczy tysiące stron, wypełnionych baśniami i poezją, tajemnicami i tragediami, zapomnianymi opowieściami upchniętymi gdzieś na końcu, których nikt nigdy nie przeczyta.

Piątka przyjaciół trafia do tego samego dnia, tajemniczego domu i dziwnego czasu, w którym nie chcą być. Życie Beatrice zmieniło się po śmierci Jima, jej chłopaka. Zgrana paczka nagle się rozpada, a dziewczyna ucieka z miasteczka. Po roku wraca do nadmorskiej posiadłości, o nazwie Wincroft, która była ich azylem. Paczka znowu razem, czasie się cieszyć! Ale czy na pewno? Główna bohaterka chce poznać odpowiedzi na dręczące ją pytania. Nadal nie wyjaśniono dlaczego Jim nie żyje. Policja jest bezsilna i cały czas twierdzi, ze to samobójstwo. Dziewczyna czuje, że przyjaciele nie byli z nią szczerzy i wiedzą znacznie więcej na temat śmierci Jima. Wszyscy mają sekrety. Następnego dnia rano, po burzliwym wieczorze, na progu domu staje mężczyzna, który przekazuje im dziwną informację. Znaleźli się w pętli czasu, a sposób na wydostanie się jest bardzo prosty – tylko jedno z nich może przeżyć. Jak postąpią dawni przyjaciele? Kto okaże się sprzymierzeńcem, a kto wrogiem? Czy uda im się pokonać zapętlony czas? 

Proszę Państwa, czas pobawić się czasem i przestrzenią, dorzucając trochę intrygi i ludzkich namiętności. Neverworld jawiło mi się jako ciekawa opowieść dla nastolatków, która będzie miły przerywnikiem w pracy. Dostałam jednak intrygującą opowieść o piątce przyjaciół, którzy muszą zdecydować o swoim losie. Jakie decyzje podejmą zależy tylko od nich. Bohaterowie są wyraziści, akcja wartka, a czytelnik z treści wynosi kilka lekcji o życiu. 



Przez jeden błąd bohaterowie trafiają do Nieświata. Jest to przestrzeń zawieszona między życiem, a śmiercią. Właśnie tam rozgrywa się akcja i pojawia wiele dylematów. Autorka stworzyła ciekawe miejsce, w którym bawi się czasem i motywem śmierci. Niby wtórny schemat, ale przedstawiony bardzo ciekawie oraz obrazowo. Postacie powtarzają kilka godzin przed wypadkiem, w którym brali udział. Dziwny mężczyzna mówi, że mają zdecydować kto przeżyje, a oni na początku biorą to za dziwny żart. Dopóki dzień się nie powtarza... 

Bardzo podoba mi się przedstawienie bohaterów. Autorka nie zrobiła z nich krystalicznie czystych postaci. Nie można powiedzieć, że ona jest zła, a on dobry. Każdy ma coś za uszami i tylko od odbiorcy zależy kogo polubi, pomimo wad. Czytelnik obserwuje jak zmagają się z rozterkami. Podejmowane przez nich decyzje nie zawsze są racjonalne. Dużo tu zwrotów akcji, ucieczek, wściekłości, wyrzutów i chęci przeżycia. Kiedy oszukanie losu wydaje się niemożliwe – pogodzenie się z sytuacją. Strasznie lubię bohaterów z wadami, ponieważ wydają się bardziej ludzcy. 

Jest świetlikiem w mojej głowie
niewypowiedzianym słowem
obrazem w pamięci,
który żyje wbrew śmierci.
I nawet gdy ciemność zapadnie
ona w echu ciszy
będzie istnieć dalej.

Fabuła rozwija się miarowo, ale na początku trochę nuży i ma się ochotę przerzucić kartki, żeby tylko zaczęło się coś dziać. Książka jest bardzo wciągająca, ale dopiero od pewnego momentu. Muszę przyznać, że jest dużo intrygujących sytuacji. To jest ten typ lektury, której nie chce się odkładać, a jednocześnie wiedzieć jak skończy się historia. Motyw zapętlenia czasu to strzał w dziesiątkę. 

A do akcji wracając, jest jej naprawdę dużo. Ówczesne perypetie przeplatają się z tymi sprzed roku. Znowu powraca moment śmierci Jima oraz kilka faktów związanych z jego życiem. Beatrice prowadzi własne śledztwo, żeby przekonać się kto zabił jej ukochanego. Sama jednak też coś ukrywa. Im dalej człowiek wczytuje się w fabułę, tym więcej wie. Dowiaduje się o ciemnych i mrocznych sprawkach przyjaciół. Powoli układa całość w głowie, ale nadal nie jest pewien co się stało. Sukcesywnie odkrywa co wydarzyło się w noc śmierci chłopaka głównej bohaterki. Autorka sprytnie zwodzi i wyprowadza w pole. Powoli wymazuje porter idealnego Jima oraz pokazuje jego drugą stronę osobowości. 


Bardzo szybko można odkryć kto przeżyje, ale to poboczna historia Jima intryguje najbardziej, a rozwiązanie zadziwia. Trzeba przyznać, że Marisha Pessl potrafi zaskoczyć czytelnika i nakłonić do refleksji. Uczynki bohaterów zmuszają do zastanowienia się nad własnymi poczynaniami. Kilka razy dumałam, co bym zrobiła na miejscu bohaterów. 



Polecam! Uważam, że naprawdę warto jest sięgnąć po Neverworld Wake, choćby dla samej potrzeby odkrycia co się stało rok wcześniej. Trzyma w napięciu do ostatniej strony. Jest to powieść skierowana do młodszych i starszych czytelników. Okładka naprawdę zachęca do czytania. Jest barwna, kolorowa i przyciągająca wzrok. Bardzo chętnie obejrzałabym serial na jej podstawie. 



Moja ocena: 6/6 


Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Jaguar.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz