piątek, 6 stycznia 2017

Sowie opowieści #30 Caren Lissner - Druga runda



Bycie w związku, czy bycie singlem jest bardziej pociągające. Wiadomo, każda sytuacja ma swoje plusy i minusy. Ja nie wyobrażam sobie być znowu singielką, ale... Może jednak umiem? Niezależność też jest fajna. Nie wybiegam
w przyszłość oraz staram się cieszyć tym co jest. Zakładanie, że nigdy nie będę sama – nie moja bajka. Wszystko się
w życiu może stać, a nastawienie realistyczne, to moja domena. Po przeczytaniu”Drugiej szansy” wiem, że bycie singlem nie musi być takie straszne, jakby się mogło wszystkim wydawać.

Fabuła

Niezliczona ilość pytań w głowie. Co on sobie pomyśli? Czy ja rzeczywiście dobrze w tym wyglądam? Czy to na pewno był dobry pomysł? A jak koleś okaże się świrem? To tylko parę pytań, które przewija się przez głowę głównej bohaterki. Gert jest singielką z odzysku. Powraca na rynek randkowania i szukania drugiej połowy jabłuszka. Tylko czy gra jest tak naprawdę warta świeczki? Niezliczone wątpliwości atakują z każdej strony. Jak można żyć na nowo po zakończeniu długoletniego związku? Jak odnaleźć się w nowej rzeczywistości, kiedy świat szedł do przodu? Może Nowy Jork jest gotowy na tak zmasowany atak amantów ubiegających się o kobiece względy. Pytanie tylko, czy Gert też będzie kiedyś gotowa albo co zrobić żeby być?


Moim zdaniem

Ja i obyczajówki jesteśmy jak pies z kotem. Czasem się kochamy, a często unikamy jak najgorsi wrogowie.
W przypadku „Drugiej rundy” zostałam przekonana nawet dobrymi recenzjami, ciekawym opisem i oczywiście moim ukochanym miastem.

Kiedy tylko mogę sięgam po książki, których akcja rozgrywa się w NY. Uwielbiam wracać wspomnieniami do tych miejsc oraz uliczek. Znowu poczuć pęd życia oraz chęć do działania. Niezapomniane miasto, które przysparza Gert wiele radości, ale także sporo zmartwień. Jej mąż zginał półtora roku temu, przed fabułą książki. Niespodziewanie została wdową. Teraz ma dwadzieścia dziewięć lat i wraca jako panna z odzysku. Tylko czy ona tak naprawdę tego chce? Nie jest łatwo szukać nowego partnera na życie, kiedy już się jednego miało. Z Mark'iem spędziła wiele szczęśliwych chwil. Autorka doskonale wplotła w fabułę przeszłość. Miesza się z teraźniejszością i pokazuje stare życie Gert. Jaka była ze zmarłym mężem, ich życie. Jest ich sporo oraz pozwalają przejrzeć całe spektrum: ich wzloty i upadki, smutki, jak i radości. Niejednokrotnie czułam gęsią skórkę na ciele.

Cały czas myślałam, że będzie to ciekawa i lekka powieść. Tak też było, ale to tylko jedno oblicze całej powieści. Jest to obyczajówka, która pokazuje miłości oraz oddania. Wesołe momenty, przeplatają się z tymi smutnymi i łapiącymi za serce.

Aby odnaleźć się w nowej rzeczywistości, przyjaciółki Gert wyciągają ją do baru. Mimo oporów, daje się namówić. Tam poznaje Todd'a i zaczyna iskrzyć. Maszynista pociągów przełamuje jej opory. Swoja sympatią przebija się przez twardą skorupkę, a Gert zgadza się na randkę.

Todd, można pomyśleć, że mężczyzna idealny. Wykreowany na normalnego mężczyznę, który potrafi być męski
i troskliwy jednocześnie. Bez jakiś dziwnych fanaberii oraz potrzeb. Podobał mi się jego sposób zachowania. Od razu wzbudza sympatię, a uśmiechy do książki leciały z mojej strony co chwilę. I takie przeciągłe: oooo jaaaaa.

Wielkim, wielkim i jeszcze raz wielkim plusem jest pokazanie panicznej próby zdobycia mężczyzny. Oczywiście nie przez główną bohaterkę, a przez jej przyjaciółki. Hallie i Erica, na siłę próbują zdobyć swoich wymarzonych mężczyzn. Jak można się spodziewać, przynosi to zdecydowanie odwrotny skutek. Desperacja działa bardzo zniechęcająco. Dlatego też, zawsze cieszyłam się stanem, w jakim jestem. Domena: nic na siłę, jest najlepsza. Dziewczyny jednak widzą to inaczej. Wolą się trzymać kurczowo swoich zasad, postanowień i dziwnych zwyczajów. Erica jest obsesyjnie zakochana w swoim byłym chłopaku i nie potrafi odpuścić. Hallie myśli, ze złote zasady utorują jej drogę szczęścia. Kojarzą mi się bardzo z postaciami drugoplanowymi z komedii romantycznej. Obsesja – to ich motto.

Dużym plusem jest wielowątkowość książki. Nie poznajemy tylko Gert, ale także osoby z jej otoczenia. Dobrze, to
i niedobrze, ponieważ przyjaciółki przyprawiały mnie o ból głowy swoja infantylności oraz sposobem bycia. Zazdrosne o każdy okruch szczęścia u kogoś innego. Halo! Może jakbyście nie były tak zapatrzone w siebie, to u was też by coś ruszyło. Przy fragmentach, kiedy to się mądrowały, miałam ochotę rozerwać książkę na pół. Hulk miażdżyć.

Realizm – jedno słowo, które opisuje całą „Drugą rundę”. Autorka stworzyła realny świat, który może się znajdować się gdziekolwiek. Jest to moja pierwsza książka, ale myślę, ze nie ostatnia. Nie wiem na ile pozwoli czas, ale jestem nastawiona optymistycznie. Chyba znalazłam autorkę obyczajówek, która nie wywołuje u mnie odruchów wymiotnych i panicznych dreszczy. Mimo, że akcja nie była szybka, to nie nudziłam się nawet przez chwilę.

Jako obyczajówkę, polecam z całego serducha. Jeśli nie lubisz irytujących postaci, to przyjaciółki głównej bohaterki przysporzą ci wielkiego bólu głowy. Niemniej, jest to powieść warta poznania.


Moja ocena: 5/6

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Natalii i Magdzie oraz Wydawnictwu Harper Collins


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz