Nie mogę stracić Agaty - modliła się. Jedynej osoby, dzięki której mogła być Dobra. Jedynej osoby, dzięki której wiedźma pozostawała martwa.
Nie Agata. Z rozpaczliwym szczęknięciem przeleciała nad poszarpanym czerwonym zamkiem chłopców. - strona 186
Fabuła
Drugi tom zaczyna się po powrocie dziewczyn do Gavaldonu i ich życia po powrocie. Ogłoszone bohaterkami kąpią się w blasku i chwale z czego najbardziej korzysta Sofia. Po dość nieciekawym incydencie wracają magicznie do Akademii Dobra i Zła lecz nic już nie jest takie samo. Akademia została podzielona na szkołę dla chłopców i dla dziewcząt. Książęta zostają wygnani pod bramy i powstaje jeden wielki chaos. Dziewczyny muszą poradzić sobie w nowej rzeczywistości oraz walczyć o to w co wierzą.
Dawna podejrzliwość zapłonęła w niej na nowo.
Wybacz jej! - Sofia walczyła ze sobą. Ale jej mięśnie sztywniały... dłonie zaciskały się w pięści....
Dobro wybacza! Ale jej serce nabrzmiało wściekłością jak u wiedźmy.
Moim zdaniem
Księcia, który jej nie pocałował.
Przeze mnie. Sofia poczuła, że mdli ją ze wstydu. To ona uniemożliwiła Agacie spełnienie jej życzenia. Złamała serce swojej najlepszej przyjaciółki.
W całej historii drugiego tomu pokazane jest jak zaufanie wpływa na wzajemne relacje oraz podejmowane decyzje. Brak powyższego wprowadza wiele zmian w życiu i podejmujemy decyzje, których na końcu żałujemy. Tak jest i w tym przypadku. Sofia nie ufając Agacie śledzi ją i doprowadza do nieprzyjemnych zdarzeń. Szczególnie w wieży Dyrektora Akademii. Właśnie! Dyrektor powraca, ale nie w takiej formie jak wcześniej :)
Rozpad sprawił, że wszystkie znane historie zmieniły swój bieg. Ginewra była waleczna i samodzielna, Kopciuszek skopał tyłek złej wiedźmie, a Śpiąca królewna nie zapadła w długoletni sen. Ustalony porządek zniknął. Kobiety stały się heroicznymi bohaterkami niepotrzebującymi męskiego ramienia. Nagle Ci drudzy stali się zbędni. Nigdziarze opanowali jeden zamek, a książęta wygnani oraz pragnący zemsty. Największym smaczkiem książki jest S będąca.... chłopcem :D
Jak zawsze podobały mi się przecudne ilustracje, którymi jest naszpikowana cała powieść. Jak zwykle bajeczne. Szczególnie te, które rozpoczynają pierwszą i drugą część :) Jak mam się odnieść do całości? Bardziej podobał mi się drugi tom. Więcej akcji, możliwości, intryg i zagadek. Mam wrażenie, że druga część pokazuje siłę prawdziwej przyjaźni i miłości. Wskazuje to co jest w życiu ważne, jak istotne jest pielęgnowanie tych wartości.
Dlaczego mam mieszane uczucia? Parę scen wydawało mi się surrealistycznych. Wiem, wiem, że czytam o świecie z magią, ale bez przesady. Poziom naiwności osiągał bardzo wysoki poziom. Sama jestem z natury ufna, ale nawet ja łapałam się za głowę.
Mimo paru minusów uważam Świat bez książąt za bardzo dobrą,odskocznie od rzeczywistości. Po ciężkim dniu będzie idealnym oderwaniem się od problemów. Przejście w baśniowy świat to najlepsza terapia dla umęczonej duszy. Skoro druga część jest tak dobra, to boję się trzeciego tomu :) Jestem bezgranicznie zakochana w całej serii. Nigdy nie myślałam, że na "stare lata" będę miłośnikiem baśni :)
I jakby nie było na koniec zdjęcia pięknych ilustracji :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz