środa, 30 września 2015

Moja książkowa jesień - jesienne pocieszacze, czyli Jesień z Wydawnictwem Feeria Young





Kiedy zaczynałam myśleć o napisaniu tego posta milion pomysłów przeszło mi przez głowę. Graficzne, humorystyczne, z jajem. Ostatecznie zdecydowałam się postawić na prostotę i skupić się tylko na celu oraz przesłaniu. Choć, kto wie co wyjdzie ostatecznie :P

ZADANIE KONKURSOWE:
Stwórz na swoim blogu listę 3 książek, idealnych na jesień.
Powinny wśród nich znaleźć się klasyki, do których wracasz każdego roku, które przywołują miłe wspomnienia, do których masz szczególny sentyment.
Uzasadnij swój wybór w kilku zdaniach. Opublikuj na swoim blogu post pod tytułem „Moja książkowa jesień”.
Konkurs na pierwszy rzut oka wydaje się prosty… Jeśli ktoś tak pomyślał to jest w wielkim błędzie! Jesteś książkoholikiem? Jeśli dotarłeś/łaś aż tutaj to podejrzewam, że owszem. I teraz skupić się moi drodzy. Czytając hurtowe ilości, na pewno niejednokrotnie zdarza się Wam trafić na perełkę. Z miesiąca na miesiąc, z roku na rok jest ich coraz więcej. Teraz proszę wybrać trzy tytuły spośród swoich dzieci…. Teoretycznie się nie da, jednak praktycznie bardzo chce wziąć udział w konkursie :P. Ciągną mnie najnowsze i jeszcze niewydane książki Feeria Young. Nie ukrywam, że jako rodowita łodzianka mam też zapędy patriotyczne :P



Mus, nie mus wybrałam. Może nie są to pojedyncze książki, a raczej serie do których wracam rok w rok,
z mniejszym lub większym natężeniem. Kocham, nie oddam. Czytane wielokrotnie, wyświechtane tomy. Skupiłam się na powieściach będących ze mną najdłużej oraz najbardziej kochanych. Niejednokrotnie przywołuje je w pamięci, mówię o nich, polecam wśród znajomych. Takie top of the top, które zmieniły moje życie, patrzenie na Świat jak i popchnęły do różnych działań. Na zdjęciach umieściłam przykładowe tomy serii, ponieważ część jest u innych ludzi, których zarażam pasją :P

Czy ktoś tu kogoś zabił? A może coś skradziono, czyli jak kryminał rozrusza twój mózg.


Teraz muszę się przyznać do małego niedopowiedzenia. Pisałam ostatnio podczas recenzji z Przyczyn Naturalnych, że kryminały to nie mój klimat. Zraziłam się i ciężko mnie przekonać. Może ciężko, ale do nowości! Jestem wielką, zapatrzoną, kochającą, wielbiącą fanką pewnego detektywa…. Tak, mówimy tutaj o Sherlocku Holmes’ie. Ostatnio nasza miłość została zdetronizowana przez McLeane’a (tutaj). Jak widać udało mi się zdobyć wielkie tomiszcze zatytułowane Księga wszystkich dokonań Sherlocka Holmesa. Było to na pierwszym Salonie Ciekawej Książki. Uwielbiam nasze małe łódzkie targi, mam nadzieję że się rozwiną. Wracając do tematu, z detektywem zaznajomiliśmy się kiedy miałam bodajże 7-8 lat. Po kryjomu, przed mamą, podprowadzałam jej powieści. Nie zabraniała mi czytać, twierdziła że jestem jednak jeszcze za mała. Jednak jako istota uparta niestrudzenie chowałam, myszkowałam
i kombinowałam jak tu przeczytać oraz się naczytać przed schwytaniem :P Arthur Conan Doyle stworzył cudowny świat, w którym człowiek przepada na wiele godzin. Dla mojego młodego umysłu była to rozrywka oraz stymulująca przygoda. Dzięki powieściom takim jak: Znak czterech, Studium w szkarłacie, Pies Baskerville'ów, Dolina strachu, Sherlock Holmes, Wampir z Sussex...itd, rozwinęły się moje detektywistyczne zamiłowania. Z każdą kolejną książką potrafiłam coraz lepiej odgadnąć kto jest mordercą. Poprawił się proces zapamiętywania, rozwiązywania zagadek i cech poznawczych. Czytanie przygód detektywa wpłynął na moje dalsze wyniki w nauce. Jest to jednocześnie nauka jak i przygoda. Polecam każdemu zagłębić się w Świat wykreowany przez autora. Moja pasja przeniosła się także na ekran i wszystkie ekranizacje zostały zobaczone i nie zostaną już odzobaczone. Każdy kto czytał SH ma sentyment do fajki oraz jej zapachu, motywu kraty, bokobrodów :) Do teraz, przynajmniej raz w roku, sięgam po wybrane opowiadania i wspominam dzieciństwo spod kołdry :)

– Ale widziałem coś więcej - mówił – Hugon Baskerville pędził na swojej karej klaczy, a za nim leciał jakiś pies okropny, czarny, jakby szatan wcielony. Niech mnie Bóg broni, żebym kiedy jeszcze miał spotkać podobnego potwora na mojej drodze.” – Arthur Conan Doyle „Pies Baskerville’ów.





Zielone wzgórza, przygoda i niechęć do rudości

Kto z nas nie zna Ani. Niby takie pospolite imię, ale kiedy doda się nazwisko Shirley, od razu na twarzy pojawia się uśmiech. Każdy, ale to chyba każdy zna rudą głowę z milionem pomysłów na minutę. Z wypiekami na twarzy czytałam kolejne tomy niesfornej dziewczyny rozbijającej tabliczkę na głowie. Doszło do tego, że chciałam zostać sierotą i nawet prosiłam o to rodziców : Kocham Was, ale jak mnie oddacie to zamieszkam z Marylą i Mateuszem Cuthbertami oraz poznam Gilberta!!! Ooooo tak. Moja pierwsza książkowa miłość. Gilbert
i jego poczucie humoru. Wyrafinowany, a zaraz lekkim Bad boy był pożeraczem serc wśród moich koleżanek. Kłóciłyśmy się kogo by bardziej kochał oraz dlaczego. Moje włosy są kręcone, kasztanowe z pobłyskiem rudości. Z niewiadomych przyczyn wiele osób twierdziło, że jestem ruda. Była to moja bolączka, zmora, wielka zaraza. Niejednokrotnie wracałam do domu ze łzami w oczach. Przez wszystkie tomy identyfikowałam się z Anią, w pierwszym cierpiałyśmy w ten sam sposób, jednak ja sobie włosów nie ufarbowałam (choć plan był :P). Dzięki kolejnym częściom zaczynałam coraz bardziej doceniać siebie i swoją kręconą szopę, a z czasem ją pokochałam. Ania nauczyłam mnie własnej wartości, cenienia chwili obecnej, cieszenia się z nawet najdrobniejszych rzeczy. Pokazała mi piękny
i bezinteresowny świat. Wzmogła popęd do nauki, który niestety z czasem przygasł :( Byłą to moja pierwsza, prawdziwa, papierowa przyjaciółka do której wracam w ciężkich momentach życia. Może komuś wydawać się to dziecinne, jednak to uczucie otulania kocem odgradzającym do zła jest magiczne. Kiedy wracam na Zielone wzgórza czuję, że nic złego nie może się stać, a czas tam spędzony nigdy nie będzie zmarnowany. W głowie powracają obrazu z wycieczek w plener. Kocyk, ksiązka, plecak z prowiantem, muzyka i ja :D Jak widać jestem zżyta z serią. Kiedy podczas pierwszego spotkania skończyłam ostatni tom objawiło się to traumą i kacem książkowym. Ekranizacja z Megan Follows i Jonathan’em Crombie jest idealną ekranizacją serii. Nie ma nic do zarzucenia. Dzięki filmowej Ani zakochałam się w serialu Reign.



Skinął głowa i odszedł, gdyż był głodny. Biedny Mateusz pozostał sam. Miał uczynić coś, co uważał za gorsze niż dostanie się do lwiej paszczy. Musiał zwrócić się do dziewczynki – do obcej dziewczynki, do sieroty – z pytaniem, dlaczego nie jest chłopcem. Westchnął ciężko i wolnym krokiem ruszył w stronę dziewczynki” – Lucy Maud Montgomery „Ania z Zielonego Wzgórza

Jeśli nie wierzysz w magię i czary to znaczy że jesteś MUGOLEM!!!



Widziałam u wielu  dziewczyn serię HP. Chciałabym być oryginalna, ale nie mogłam wykluczyć akurat tej serii z mojego Top 3. Nie da się, po prostu się nie da. Pierwszą styczność z Harry’m miałam przed całym boom’em, czyli piórnikami, plakatami, gadżetami i innymi pierdołami. Moja starsza siostra przyniosła niepozorną książkę z chłopcem na miotle. Przeczytałam opis i pomyślałam, że kogoś powaliło :P Ja jestem już na to chyba za stara. Lubię magię i związane z nią rzeczy, ale bez przesady. Jakaś szkoła, czarodzieje, nauka, walka, zmagania, nieeee to chyba nie dla mnie. Jako przekorna dusza jednak sięgnęłam, zaczęłam czytać…. przepadłam. Na długie godziny. Świat wykreowany przez J.K. Rowling jest tak niesamowity, że nie da się odłożyć książki na półkę. Mecze guidditcha’a na miotłach, Ron, Hermiona, mroczny Draco, Hagrid, Dumbledore, nauka magii. Wszystko, naprawdę wszystko jest dopracowane w najdrobniejszym szczególe. Filmy lubię jednak nie jest to miłość. Dobrze się ogląda, ale dużo rzeczy jest niedopracowanych i wyobraźni nigdy nie dorównają. Autorka książek pokazała zupełnie inny świat rozpoczynający ogólną fascynację magią. Dzięki niej zaczęto wydawać coraz więcej powieści o tej tematyce, za co będę dozgonnie wdzięczna. W chwilach kiedy dopada mnie szara rzeczywistość, wtedy bardzo chętnie przenoszę się do Hogwart’u i jego progów, aby na nowo przeżyć fascynujące przygody. Żadna inna książka nie wywołała u mnie aż takiego oderwania od doczesności. Magiczny kac moralny potrafi ciągnąć się w nieskończoność dlatego często sięgam po kolejne tomy. Moje książki rozłażą się już się w szwach. Polecam z całego serducha, aby odegnać szare dni i brudne bruki. Niech rękę podniesie osoba, która chciała przenieść się ze swojej szkoły do magicznej. Kto? Kto? Tak myślałam, że wszyscy :) Nie da się ukryć, że jestem fanem sów i czarodziej, już się pakuje do H :D



Zwinął list w rulonik, podsunął sowie, która chwyciła go w dziób, podszedł do drzwi i wyrzucił ptaka w deszcz i nawałnicę. Potem wrócił i usiadł , jakby to, co zrobił, było tak normalne, jak krótka rozmowa przez telefon. – J.K. Rowling „Harry Potter i kamień filozoficzny.




To jest mój spis trzech książek/serii, które są idealne na jesień. Sięgam po nie wielokrotnie w ciągu roku zaniedbując niestety nowości. Nie potrafię jednak inaczej. Jest to siła wyższa, która kieruje moimi działaniami. Nie wybiorę ulubionych tomów/powieści, po prostu się nie da. Mam nadzieję, że podoba się Wam mały kawałek mojego życia którym się podzieliłam. Możecie mnie uważać za dziecinną, ale moje i nie oddam :D Uwielbiam ten moment kiedy wracam do domu, za oknem mróz, a ja sięgam po swój ulubiony koc, kawkę/gorącą czekoladę, pies układa mi się w nogach. Ja natomiast biorę ulubioną powieść w dłoń i znikam dla Świata.
A jakie są Wasze ulubione książki? Bez czego jesienna chandra dopada ze zdwojona, a nawet potrojoną siłą? Dawajcie znać :*


Post powstał na potrzeby akcji Wydawnictwa Feerią Young: #jesienzfeeria o tytule „Moja książkowa jesień”

Dziękuję Wydawnictwu FY za taka inicjatywę i możliwość powrotu do lat dzieciństwa :*

High wing moje sowixy :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz