środa, 14 marca 2018

Sowie opowieści #64 A.V. Geiger - Ktoś mnie obserwuje




Paranoje i lęki to choroba naszego społeczeństwa. Oczywiście zaraz obok pogoni za lepszym, bardziej dostatnim życiem. Mam wrażenie, że chcemy coraz więcej, przez co boimy się trochę mocniej, niż kiedyś - utarty, spadku, powrotu do dawnego życia. Każdym z nas rządzi konsumpcjonizm, w mniejszym lub większym stopniu. Nie da się tego wyprzeć. Czujemy, że musimy być lepsi, aby utrzymać się na przyzwoitym gruncie. Nie ma mowy o odpuszczeniu, a tym bardziej o porażce. 

A co za tym idzie, trzeba przeć do przodu. Pomaga nam w tym wiele czynników, między innymi Internet, który jest już niezastąpiony. Może być pomocny lub prowadzić do upadku. I to właśnie on jest jednym z czynników występujących w thrillerze młodzieżowym od Wydawnictwa Jaguar. Gotowi na poznanie książki o intrygującym tytule? 

Eric warknął cicho z irytacji. Poważnie, Tesso? Gdyby miała choć cień pojęcia, z kim w tej chwili rozmawia...

Ciekawe wątki i niecodzienna sceneria – tak można na szybko opisać o czym jest Ktoś mnie obserwuje. Tessa nie jest zwykłą nastolatką. Nie wychodzi ze znajomymi, nie cieszy się młodzieńczymi latami. Ma agorafobię. Boi się opuszczać własny pokój. Aby jej męki nie były zbyt duże, może porozumiewać się ze światem zewnętrznym. A nie ma nic lepszego, niż Internet. Idealnie sprawdzi się w tej roli, ponieważ można znaleźć w nim wszystko. Nawet przyjaciół, którzy zawsze będą wspierać. Może nawet chłopaka? 

I właśnie takie myślenie powoduje, że Tessa wysyła na Twitterze swojego idola, Erica Thorna, posty. Tylko kto tak naprawdę jej odpowiada? Czy osoba po drugiej stronie jest tym, za kogo się podaje? A jeśli to nie on, to kto? Akcja się zagęszcza, a Tessa już nie wie co jest prawdą, a co fikcją. I najważniejsze: nie wie kto ją obserwuje... 

A.V. Geiger poruszyła w swojej książce temat, który jest znany od dawna, ale nadal tak samo groźny – kontakt przez Internet. Nigdy nie wiadomo, kto siedzi na końcu łącza i nam odpowiada. Nawet przesyłane zdjęcia nie dają pewności, co do tożsamości. Przerażające, prawda? Mimo że temat jest stary, to metody zapobiegania nie wymyślono do dziś. Przecież co może się stać? To tylko pisanie? Gorzej się robi, kiedy osoba po drugiej stronie ma niecne cele, a konwersacja ma na celu zebranie informacji. Autorka w bardzo sprytny sposób przedstawiła ten nurtujący problem. Co lepsze, nie zastosowała oklepanej metody. Pokazuje, że nie zawsze tylko jedna strona jest oszukana, mogą być obie – przez działania z zewnątrz. I to właśnie jest najlepsze. Człowiek podczas czytania niczego nie jest pewny. 

Widzisz?, rzekła w duchu, nikogo tam nie ma. Żaden przyczajony intruz nie znajdzie sobie kryjówki na tym jałowym, smaganym wiatrem  pustkowiu. Wszystko dzieje się wyłącznie w twojej głowie. To czysta paranoja. 

Bohaterowie są niepozorni, ale drzemie w nich duża moc. Tessa boi się świata zewnętrznego. Agorafobia zapędziła ją do pokoju i kontaktu przez Internet. Nie ma innego wyjścia, jeśli nie chce zwariować. Jest bardzo ufna, nie przewiduje żadnych problemów, kiedy pisze swoje posty. Dlaczego by miała? To tylko wiadomości, a wszyscy wydają się ok. Dziewczyna nigdy nie obcowała w normalnym środowisku, przez co nie wie jak ludzie potrafią być okrutni. Chce tylko akceptacji. Nie wiedziała, że trafi na przerażonego i wyobcowanego chłopaka, który ma swoje własne demony. 



Powieść ma bardzo wartką akcję, która leci do przodu, wraz z przewracanymi stronami. Nie da się nad tym zapanować. A wszystko jest spowodowane chęcią poznania prawdy. Jest tak nurtująca, że aż czasem bolesna. Kojarzycie te momenty, kiedy dzieci z niecierpliwości podskakują w miejscu (na siedząco lub stojąco). U mnie było dokładnie tak samo. Miałam swoje podejrzenia oraz typy, ale i tak rozminęłam się z finałowym objawieniem. Nie spodziewałam się, że autorka aż tak mnie zaskoczy, wprowadzi w konsternację. Nie miałam pojęcia, że tak można. Naprawdę! 



Największy plus powieści? Nieprzewidywalność! Nie mogłam odkryć co się za chwilę stanie. Twórczyni kierowała poczynaniami w każdym kierunku, aż można dostać kręćka. Co lepsze, nie szło się zagubić w fabule. Niepozorna i w miarę chuda książka zaskoczyła mnie. Zamartwiałam się o losy głównej dwójki, która skradła moje serce. Przysięgam, jeśli drugi tom będzie jeszcze lepszy, to ja chyba zejdę z tego świata. Z uśmiechem na twarzy i książką w dłoniach, ale zejdę... 



Styl autorki jest naprawdę lekki. Aż dziw bierze, że przy takiej tematyce, potrafi niepostrzeżenie wciągnąć w odmęty fabuły. Wielki pozytyw. Nie należę już do nastolatek, ale powieść bardzo przypadła mi do gustu. Może ma zadatki na młodzieżówkę, ale ja widzę w niej coś więcej. Młodszym pokaże złożoność życia. Zbyt duża wiara potrafi je skomplikować. Starszym, którzy mają dzieci, co się dzieje w dzisiejszym, nastoletnim świecie. Jak łatwo można kimś manipulować. Dosłownie przestroga. Osobom takim jak ja, starszym, bez dzieci zapewni rozrywkę, wstrząśnie i da do myślenia. Na co dzień nie zastanawiamy się na przedstawionymi sprawami, póki nie stanie się tragedia albo media nie doniosą o kolejnym przypadku oszustwa 



Uwielbiam książkę za napięcie, które wzrasta dosłownie od pierwszej strony. Nawet na moment nie puszcza. Za wartościowe przesłanie, złożoną formę, która nie polega tylko na tekście, ale także graficznych urozmaiceniach. I za to uczucie pustki, które pojawiło się po skończeniu. Wtedy wiem, że przeczytałam coś dobrego, co tak łatwo mnie nie zostawi. Jaguarze gratuluje wydania tej książki. Już czekam na drugi tom.






Moja ocena: 5/6

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Jaguar.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz