środa, 14 lutego 2018

PRZEDPREMIEROWO Sowie opowieści #61 Blair Holden - Bad Boy's Girl


Książki młodzieżowe, to jeden z moich ulubionych gatunków. Mimo że młodzieńczy okres dawno za mną, to zawsze sięgam po romantyczne młodzieżówki. Nie potrafię się oprzeć porywającym przygodom, kiełkującym namiętnościom i szybszemu biciu serca podczas czytania o pierwszej miłości. Jest jeszcze lepiej, kiedy nienawiść przeradza się w miłość. W to mi graj! Czuję się wtedy jak bohaterka i z wypiekami na twarzy przeżywam za nią kolejne uniesienia. Czy w przypadku Bad Boy's Girl też tak było? Zapraszam na moje przemyślenia odnośnie tomu w żółtej okładce. 

To co właśnie zrobiłam, jest tak bardzo wbrew mnie, że... O rany. Udało mi się oblać sokiem gościa, który znany jest bardziej ze swojej mściwości niż związków z kolejnymi laskami. Wsadziłam kij w mrowisko i mrówki już się zbierają, żeby ugryźć mnie w tyłek.
Na początku rzućcie okiem na zarys historii. Tessa O'Connell marzy o spokoju. Chce spokojnie przeżyć dzień za dniem. Niestety nie jest jej to dane. Dawna przyjaciółka obrała ją sobie za cel. Chce uprzykrzyć Tessie życie do granic możliwości. Zaślepią ją dzika furia. Zaczęła nawet chodzić z obiektem uczuć głównej bohaterki - Jay'em. Sprawy nie zmieniła jej zewnętrzna metamorfoza. Dziewczyna, w środku, nadal jej zastraszoną i otyłą osobą. 

Kiedy nie może już być gorzej, wraca Cole. Chłopak, który dręczył dziewczynę całe życie oraz brat przyrodni Jay'a. Tessa boi się kolejnej konfrontacji, wystarczy jej jeden dręczyciel. Co zmieni Cole w jej życiu? Czy będzie tak źle, jak sobie wyobraża? Czy Jay nareszcie ją dostrzeże? 

To by było na tyle, w sprawie wstępu. Kiedy zaczęłam książkę, byłam pełna dobrych myśli. Tłamszona dziewczyna, wielki bad boy i uczucie. Całość dopełnia przemiana głównej bohaterki i wydawnictwo, które jest bliskie memu sercu. Czytałam, czytałam i czytałam, a po skończeniu czuje się rozczarowana. Nie jest może bardzo przejmujące wrażenie, ale jednak istnieje. Jakoś to wszystko nie wyszło tak, jak powinno, ale przejdźmy najpierw do dobrych rzeczy. 

Pomysł. Nie jest nowatorski, ale ma elementy, które go wyróżniają. Zastraszona dziewczyna, która pod wpływem powrotu dawnego dręczyciela zaczyna odkrywać swoje mocne strony. Jej przemiana jest dostrzegalna ze strony na stronę. Autorka bardzo dobrze pokazała, że przy odpowiednich bodźcach można zmienić swoje życie na lepsze. Dostrzec co jest w życiu ważne, a czym nie warto się przejmować. 

Z trudem powstrzymuje się od jęku, widząc, jak Cole, papierowym ręcznikiem wyciera brzuch, i prawi mdleję, podziwiając jego ośmiopak. O jasna cholera! OŚMIOpak!
Zmiany bohaterów, bo nie tylko Tessa przeszła transformację niczym Power Rangers. Niewielkie potknięcia, w dużej ilości, potrafią zmienić najtwardszą osobę w przerażoną istotę. Szczególnie dobrze widoczne było to w przypadku Nicole, która sądziła, że jest niezniszczalna. Podczas czytania widać, jakie ma lęki i że jej hardość to tylko fasada mająca na celu ich ukrycie. Tak samo było Jay'em. Złoty chłopiec, postrzegany jako bóstwo, ma dużo rys na swoim szlachetnym charakterze. Najlepsze przyjaciółki Tess - Megan i Beth, zaczęły wychodzić z cienia i pokazywać swoją siłę oraz ciekawe charaktery. Nie można zapomnieć również o Cole'u, który jest zupełnie inny, niż wszyscy sądzą. 

Styl. Mimo że często miałam ochotę rzucić książką, to coś mnie do niej przyciągało. Autorka poruszała ważne tematy, ale pisała w bardzo przystępny oraz lekki sposób. Często przejmujący, że aż stawały mi łzy w oczach. Książka jest prowadzona w bardzo różny sposób. Ma dużo humoru, ale też ogromne ilości momentów, gdzie wzruszenia biorą górę. Emocjonalna petarda – tak najlepiej można ją opisać. Obojętnie czy człowiek śmieje się czy płacze, to brnie w tym obłędzie i przewraca kolejne kartki. 

Wielotorowe prowadzenie powieści. Podobało mi się, że autorka nie skupiła się tylko na jednym przypadku. Wprowadziła wiele ciekawych sytuacji, które zostały dogłębnie przedstawione, a nie tylko zarysowane. Dzięki takiemu zabiegowi, można lepiej poznać bohaterów drugoplanowych, którzy wprowadzają naprawdę wiele do książki. 

Główna bohaterka. Jej charakter zakwalifikowałabym do tak zwanej cichej wody. Jest nieśmiała, zakompleksiona i musi codziennie zmagać się przeciwnościami losu. Nie tylko w szkole, ale również w domu. Jej rodzice to dobrzy ludzie, ale bardzo zagubieni. Zabiegani, dążący do perfekcji, nie dostrzegają tego, co jest ważne. Wraz z rozwojem fabuły to się zmienia, ale nie na tyle, żeby nazwać ich odpowiedzialnymi rodzicami. Szczególnie tyczy się to matki. Główna bohaterka musi radzić sobie z domową nie sielanką i szykanami w szkole. Jest zabawna, urocza oraz pomocna, ale mało osób o tym wie, ponieważ wolą widzieć w niej obiekt drwin. Myślę, że niejedna osoba utożsami się z problemami Tessie i poczuje do niej sympatię. To taki typ, z którym człowiek od razu chce się zaprzyjaźnić. Chyba, że jest się koszmarną zołzą. 

Relacja Cole i Tess jest urocza, chwytająca za serce. Od razu przychodzi na myśl powiedzenie: kto się czubi, ten się lubi. Po powrocie Cola, ich kontakty to istna słodycz, która podbije serce każdej romantyczki. Nieśmiałe przepychanki i słodkie kłótnie. Tak właśnie zaczyna się ich przygoda. Z czasem oczywiście ewoluuje, co przynosi raz dobry efekt, a za chwile wzrost poziomu frustracji u czytelnika. 

Za moment go uduszę. Przysięgam, jeśli jeszcze raz rozewrze ten swój parszywy otwór gębowy...
Najgorsze w książce Blair Holden jest to, że zalety szybko mogą przejść w wady. Charakter Tessy jest cudowny, ale często wychodzi z niej płaczliwa dziewczynka, która ma skłonności do przesady. Oj tak, nie zliczę ile razy miałam ochotę nią potrząsnąć. Robiła z siebie dziewicę do uratowania, kiedy to w łatwy sposób mogła sobie poradzić, a nie czekać na ratunek przez księcia. W takich momentach miałam ochotę ją udusić, bo gdzie podziała się moja fajna bohaterka, która miała trafić do kanonu best of the best? Jej dowcip ustępował płaczliwości. Ok, miała wiele momentów, kiedy to życie jej się zawalało, ale stawała się też beksą przy najmniejszym potknięciu. Można wiele zrzucić na karb nastoletnich hormonów, ale nie wszystko. 

Postać Cola też miała swoje słabe momenty. Jak sam tytuł wskazuje, miałam dostać rasowego bad boya, który jest hardy, twardy i nie do pokonania! Dlaczego tego nie było? Z biegiem fabuły stawał się miękkim chłopcem zazdrosny o wiele głupot. Come on! Dlaczego postać złego chłopca tak ewoluuje? Ostatnio mam wrażenie, że ten typ postrzegany jest jako żelazny osobnik o żelkowym środkiem. Tak po prostu nie powinno być. Od samego początku widać, że Cole taki nie jest. Zakręcony? Owszem! Inny? Oczywiście! Ale na pewno nie bad boy. 

Absurdalność niektórych sytuacji potrafi przyprawić o ból głowy. Mimo że książka napisana jest w sposób realny, to nie zabrakło również dziwnych scen, które zaburzają to odczucie. Jak za pstryknięciem palców, nieśmiała dziewczyna zamienia się w łamaczkę męskich serc i obiekt westchnień płci przeciwnej. Halo? Przecież przed chwilą nikt nie zwracał na nią uwagi. Nawet po tym, jak dużo schudła. Albo poczucie, że Cole na pewno jest wierny i nic złego nie zrobi, a w następnej scenie – on mnie już nie chce, na pewno woli inne. To niemożliwe żeby mnie chciał. Jak wspominałam, rozumiem młodzieńce wahania nastroju, ale w niektórych momentach były przerysowane, aż do mdłości. 


Nie wiem czy to do końca wada, ale można tak to zaklasyfikować. Przyłapałam się na tym, że zamiast czytać o głównych bohaterach, wolałabym lepiej poznać postacie drugoplanowe. Czy coś jest ze mną nie tak? Moimi faworytami stali się Beth i Travis. Ich podejście do życia oraz realne problemy sprawiły, że książka nabierała ciekawej głębi. Nie będę ukrywać, że sto razy bardziej polubiłam Beth, niż Tessie. 

Podsumowując. Mam duży problem z oceną powieści. Sami widzicie, że to wcale nie jest takie proste. Książka podobała mi się, ale miała również dużo wad, które wadziły przy odbiorze całości. Wiem, że jest to powieść publikowana najpierw na Wattpadzie i nie liczyłam na cud. Patrząc na początkowe podejście, można powiedzieć, że miło się rozczarowałam. Mam nadzieję, że autorka, w następnych tomach, poskromi trochę poziom dramatyzmu i wszystko będzie lepiej się czytało. Zakończenie książki, jak i tył okładki, wskazują, że kontynuacja na pewno się pojawi. Jest to dobry debiut, który wymaga dopracowania, ale nie jest źle. Czekam żeby zobaczyć perypetie bohaterów na dużym ekranie. Tak, tak, będzie ekranizacja! 



Moja ocena: 4/6 

Znacie powieść Blair Holden, a może dopiero po nią sięgniecie? Za możliwość przeczytania książki przed premierą dziękuję Wydawnictwu Jaguar.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz