środa, 29 czerwca 2016

Sowie opowieści #11 Estelle Maskame - "Czy wspomniałam, że Cię kocham?"





Edit początkowy:

Wyjaśniam tutaj, jeśli jeszcze nie wiecie, że mój blog robi mi psikusy. Nie wiem co się dzieje, ale znikają mi posty. Tak samo było z tym. Trochę go odzyskałam, ciut naprawiłam, resztę dosztukowałam. Dlatego nagle post z kwietnia, pojawia się znów pod koniec czerwca...
Nie przedłużam i zapraszam :)


Uff.... Po wielu przebojach dotarła do mnie książka z Book Toura. Jak to dziwnie się składa, że jest to kolejna pozycja, którą mam
w swojej biblioteczce :P
W gwoli wyjaśnienia. Między zapisem, a otrzymaniem książki mija sporo czasu. Jakoś tak zawsze wychodzi. Kolejka długa, każdy ma trochę czasu. Jeśli jesteś osobą niecierpliwą - nie bierz udziału w BT :D

I tak, nadszedł dzień, że mogę zrecenzować "Czy wspomniałam, że Cię kocham?"
Sesese. A czy ja już Wam to wspomniałam? Tak!!! Kocham Was :)


Fabuła

Opowieść ta nie posiada zawiłych i paranormalnych wątków. Nie ma końca Świata albo ataku zombie. Jest to historia nastoletniej (dokładnie szesnastoletniej) Eden Munro, która po wieeeelu (ok - trzech) latach ponownie widzi się z ojcem. Wpływają na to: zaproszenie ojca, ciekawość, wakacje, trochę matka i zawirowania pogodowe. Bohaterka wyrusza z bezpiecznej, maminej przystani
w Portland do Santa Monica, aby spędzić wakacje z ojcem i jego nową rodziną. Wspomniana gromada składa się z pięknej żony i jej trzech synów. O ile macocha i młodsze gagatki są w porządku, o tyle najstarszy (Tyler), to istny szatan z siódmej klasy. Nie straszne mu zasady, ani inne szlabany.
Z reguły robi to co chce i nie przejmuje się konsekwencjami. Tak, mamy bad boy'a.
Zrządzeniem losu Eden wkręca się w towarzystwo Tylera i jego paczki. Zaczyna odkrywać cudowny świat nieograniczonego życia
i uroku Pana T....


Moim zdaniem

 Hmmmm.... Musze się zastanowić..... Od początku lektura mnie wciągnęła niczym oko cyklonu, poniewierała mną po ścianach wszechświata. Im dalej w lasy - tym różniej. Momentami śmiałam się, płakałam i czułam, że znalazłam odkrycie, by za chwilę wykrzyknąć w myślach -WTF?

Nie jest to zła książka, jednak chyba przesiąknęłam już podobnym gatunkiem i większość manewrów jest mi znana. W takim przypadku po prostu nie ma zaskoczenia typu: co? Że co?!
Styl pisania autorki jest spójny i kompletny. Nie mam nic do zarzucenia. Powtórzenia i nagminne maglowanie tematu - brak. Należy się wielki plus, ponieważ Estelle podczas pisania miała tylko 17 lat. WOW i to z przytupem. Zazdroszczę takiej plątaniny i zawirowań przelanych na papier. Może przez młody wiek, ale idealnie oddała to co się dzieje w okresie nastoletnim. Głupie decyzje, wielkie tragedie, nieprzemyślane działania. Całość daje znakomity pogląd na życie nastolatków,

Na uwagę zasługuję również wątek ojciec-córka. Z ciekawości chciałam zobaczyć, czy E wybaczy tatuśkowi i będzie happy end. Nie powiem Wam, sami przeczytajcie :P



- Eden? - szepcze głos u szczytu schodów, więc zatrzymuję się, żeby zobaczyć, kto to. Tyler gapi się na mnie, mrużąc oczy. - Gdzie ty zniknełaś, do cholery? - strona 111


A na koniec - wisienka na torcie.

Relacja E i T, jest to wątek, który najbardziej przyciągnął rzeszę fanów. Ja się tam wcale nie dziwię. Nie ma tu zbędnego cukrowania
o bratnich duszach, łapaniu za rączki i bieganiu w stronę tęczy za jednorożcem <dziękuję, dziękuję!>
Wręcz przeciwnie :D Wulgarne odzywki, kłótnie, uszczypliwości i małe, wredne podchody. Coś na zasadzie podstawówki, kiedy to chłopcy ciągną dziewczynki za warkoczyki <sesese>

Podoba mi się takie podejście autorki, ponieważ sama twierdzę, że dobre przyciąganie to pasja i ogień, a nie wspólne zaplatanie włosów :)



Ciekawe i niebanalne postaci zdecydowanie przodują w rankingu czytadeł :) Podoba mi się, że autorka rozwinęła każdą osobę i nie dała tylko jednej twarzy. Szczególnie Tyler'a. Niby taki twardy, ale karmel płynie po sercu. Zmienny i nieprzewidywalny. Dzieje się, uwierzcie mi - dzieje się :D

Ooooo i tak... Mamy trójkąt miłosny. Why again? Okazuje się, iż T ma dziewczynę. Boska Tifanni uczepiła się jak rzep psiego ogona i nie chce puścić. Kiedy wgryzałam się coraz dalej w powieść - totalnie zgłupiałam. Raz chce z nią być, a za chwile nie.
Ej! Kobiety też lubią jasne sygnały. Szczególnie ja, kiedy czytam :)
Z czasem okazuje się, że T nie chcę być z boską niewiastą, ale nie może z nią zerwać. Są ku temu powody - sami je odkryjcie :P Dlatego też nasza Eden musi kryć swój niecny romans i wszystko przeprowadzać pod osłoną nocy. Czy jednak uda się jej zawalczyć o swoje? Czy Tyler okaże się mężczyzną i rozwiążę ten galimatias? Tego dowiecie się czytając: Czy wspominałam, że Cię kocham?



- Eden, fantastycznie jest upijać się z Tobą - ogłasza, kończąc swój występ. Stoi w spódnicy i staniku, bo jej bluzka wylądowała na podłodze - strona 298


Powiem Wam jedno - nie jest to typowy trójkąt. Nie musicie się bać, że utoniecie jak przy innych. Nie ma tu cukrowania, dlatego książka wyróżnia się na tle podobnych powieści :)



Moja ocena: 5/6 (przepraszam, było parę zgrzytów, które musiały trochę obniżyć punktację)


Za możliwość przeczytania książki i udziału w Book Tour'ze dziękuję kochanej i nieocenionej istocie z Literacki Świat Cyrysi oraz wydawnictwu Feeria Young



High wings sowixy :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz