Dzisiejszy wpis sponsorowany jest przez zbliżającego się Święta Bożego Narodzenia, okraszony dużą dozą słodkości, miłości, ciepła
i radości.
Zgłosiłam się do projektu Wydawnictwa Otwarte oraz bloga Książkowe kocha, niekocha. Świąteczny cud się stał i nagle znalazłam się
w ekipie samych osobistości J Cała akcja dotyczy dopiero co wydanej powieści "Podaruj mi miłość". Jest to zbiór 12 opowiadań, 12 autorów zebranych razem w zgrabną książkę, ale za to jaką książkę! Niestety nie mam jeszcze swojego wydania, dlatego zdjęcia będą perfidnie podkradane :P
i radości.
Zgłosiłam się do projektu Wydawnictwa Otwarte oraz bloga Książkowe kocha, niekocha. Świąteczny cud się stał i nagle znalazłam się
w ekipie samych osobistości J Cała akcja dotyczy dopiero co wydanej powieści "Podaruj mi miłość". Jest to zbiór 12 opowiadań, 12 autorów zebranych razem w zgrabną książkę, ale za to jaką książkę! Niestety nie mam jeszcze swojego wydania, dlatego zdjęcia będą perfidnie podkradane :P

Okładka przedstawia dwójkę ludzi z rozmarzonymi wyrazami twarzy, może tuż przed pocałunkiem. Tonacja oscyluje w barwach niebiesko białych z śnieżnymi gwiazdkami. Z racji tego, że jestem sroką, kocham brokat znajdujący się… wszędzie J Całość iskrzy się magicznie, jak świeży śnieg co wprowadza w stan świątecznego otępienia. Nawet gdyby opowiadania były średnie, a wiemy że nie są, chciłabym tom dla okładki :P
Przejdźmy jednak do rzeczy, a konkretnie przydzielonego mi opowiadania Matta de la Pena – Anioły na śniegu.
Fabuła
Fabuła
Dzięki pisarskim zdolnościom pana Pena poznajemy Shy’a Espinoza, który jest stypendystą na Uniwersytecie Nowojorskim. Z powodu braku funduszy nie wraca do rodzinnego San Diego na Święta i zostaje na Brooklyn'ie aby opiekować się kotem swojego szefa Mike'a. Pozostawiony bez jedzenia w zasypanym mieście jest w pełni świadomy, że został sam w budynku. Jednak czy na pewno? Otóż okazuje się, że w mieszkaniu nad nim ktoś został, a mianowicie piękna, blond włosa Hayley, która ma problem z rurami.Jak się sytuacja rozkręci? Wystarczy sięgnąć po Podaruj mi miłość i przejść do strony 71
Dlaczego w ogóle podeszłam do wyzwania? Chciałam spróbować czegoś innego, nowego, odważyć się. Jak widać niestety filmik wypadł z planów. Problemy sprzętowe i rodzajowa. Jednak nie żałuje i mam nadzieję, że w przyszłości będzie więcej takich inicjatyw :)
Nie wiem do końca jak mam oceniać. Teoretycznie powinnam cała książkę, w końcu książka to książka, ale nie chcę wchodzić w paradę innym dziewczyną, które odwaliły kawał dobrej roboty,
Przejdźmy więc do Aniołów.
Od pierwszych zdań wciągnęłam się w fabułę. Nawet nie wiem kiedy przeczytałam całość. Jest to moja pierwsza styczność z de la Pena. Fakt, nie przetłumaczono nic na język polski, ale to nie jest wymówka. Polak nie gęś - angielski zna. Choć w sumie jestem z Łodzi więc powinno być: Łodzianin to menel, ale angielski zna :P
Wchodząc coraz dalej w fabułę czułam więź z S. Odważny, dość zamknięty, ale niepokazujący tego po sobie, a przede wszystkim - uparty. Niby nie jest to do końca dobra cecha, jednak ja swojej nie oddam :P
Jego duma objawia się w braku przyjmowania pomoc,y nawet jakby miał paść trupem z głodu. I tu wkracza Hayley. Na jej widok dostaje lekkiego kręćka i zabawa się rozpoczyna.
Uwielbiam opowieści o rodzącej się miłości - mam tu na myśli wszystkie opowiadania. Kiedy czytam takie historie czuje charakterystyczne ściskanie w żołądku, dreszcze na ciele, odczucie otępienia i odłączenia od świata doczesnego. To ten moment kiedy możecie do mnie gadać, a mnie nie ma, aż tak wnikam.
Uwielbiam opowieści o rodzącej się miłości - mam tu na myśli wszystkie opowiadania. Kiedy czytam takie historie czuje charakterystyczne ściskanie w żołądku, dreszcze na ciele, odczucie otępienia i odłączenia od świata doczesnego. To ten moment kiedy możecie do mnie gadać, a mnie nie ma, aż tak wnikam.
Tak, jestem romantyczką, tak się tego nie wstydzę.
Co mogę powiedzieć o całości? Kocham! Przyznaje, nieczęsto sięgam po opowiadania. Zawsze dobija mnie długość, a jestem wścibska. Muszę wiedzieć co będzie dalej. No muszę! Jednak nie żałuję, że sięgnęłam po Podaruj mi miłość. Teraz wiem - uciekając od tej formy wiele straciłam. Jednak nadal stoję przy swoim zdaniu - za krótko. Come on! 40 stron? No gdzie. Gdzie się pytam? A może takby wydać vol. 2 albo co? :)
Polecam zabiór Podaruj mi miłość osobom takim jak ja, które straciły świątecznego ducha. Przez codzienną gonitwę ważne rzeczy przestają być takie wyjątkowe i nie mam nawet siły się z nich cieszyć. Po przeczytaniu książki mam wrażenie, że te święta mogą być trochę inne. Poczułam ekscytację na samą myśl o Bożym Narodzeniu - mimo że mamy listopad. Może nawet zrobię ryżowy deser. :)
Uważam, że nieprzeczytanie Podaruj mi miłość jest grzechem, świątecznym grzechem! Lepiej nie ryzykować i zaopatrzyć się w swój egzemplarz, ponieważ może przyjść Krampus i dać rózgę lub węgiel. :P Szczególnie że jest czym sycić oczy :)
A czy Wy macie w swoim takie historie? Kiedy przypadkowe zdarzenie zmieniło wszystko? Spowodowało, że Świat nabrał innych barw i znaczenia?
Moja ocena: 6/6
Serdecznie zapraszam na stronę wydarzenia Bookhaton z "Podaruj mi miłość". Bardzo dziękuję za możliwość udziału w tak zacnym wydarzeniu oraz wśród tak wyjątkowych osób :)
High wing sowixy :)
EDIT!!!
Właśnie dzisiaj przyszła książka. Nadal potwierdzam, że jestem mega magiczna. Nie ma to jak po ciężkim dniu usiąść, wziąć książkę i niuchać :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz