środa, 19 czerwca 2019

Sowie opowieści: Sara Holland - „Everless"


A gdyby tak móc kupić sobie czas... Kiedy życie nie zależy od przypadku, tylko od sumiennych działać mających na celu jak najdłuższe życie? Właśnie taką wizję prezentuje czytelnikowi Sara Holland. Przecież fantasy i wszystkie podgatunki mają nieograniczone pole manewru. Dlatego też zabawa czasem, to nic dziwnego, ale dobre przedstawienie tematu – to już inna sprawa. Nie trzeba tu tworzyć dzieła na miarę Tolkiena, ale przedstawić powieść, która wciągnie na kilka ładnych godzin, bez zbędnych zawiłości fabuły. I właśnie na to liczyłam kiedy do ręki wzięłam Everless

Nie wiesz, co to złamane serce, dopóki ktoś kogo kochasz, nie skona w twoich ramionach

Czas, ach czas i jego niezbadane zakamarki. W Semperze, książkowym królestwie, to waluta lepsza od pieniędzy. I to nie byle jaka, zamknięta w żelaznych okowach przypominających monety, a uszlachetnia ją krew poddanych. Ci najbiedniejsi pozbywają się długiego życia, aby przetrwać kolejny dzień. Tylko możni mają czasu pod dostatkiem i żyją zdecydowanie dłużej, niż powinni. Tytułowy Everless to pałac jednego z pięciu najzamożniejszych rodów. Na jego czele stoi Królowa, która dawno temu wypędziła najeźdźców pragnących odkryć tajemnice krwawego żelaza. Tylko ona wie jak tworzy się ten zacny kruszec. Uczennica Czarodziejki i Alchemika posiada potężną wiedzę, a dla jej efektu poddani upuszczają sobie krwi. I właśnie w takiej scenerii poznajemy główna bohaterkę Jules, która kiedyś żyła na dworze Everless, ale została wygnana z ojcem, kiedy była młoda. Teraz jest siedemnastolatką i walczy o przetrwanie oraz nie chce żeby znalazł ją najstarszy syna władców – Liam Gerling. Bohaterka zna jego mroczny sekret. Aby ratować tatę, powraca na dwór i od tego momentu wszystko się zmienia. Tajemnice zostają odkryte, nic już nie jest tak jak dawniej, a Jules ma pojęcia komu może wierzyć. Czy uda się jej przetrwać, a może okrutna Królowa szybko odkryje jej tożsamość? 



Jaguarze, drogi Jaguarze, w fantasy to wy jednak potraficie, a każda kolejna wydana książka, to klejnot mojej kolekcji. Everless to ciekawa pozycja z intrygującymi i ciekawym pomysłem. Krwawe żelazo będące walutą zmusza czytelnika do zastanowienia się nad sensem naszych pieniędzy. Wszak są głównie po to, żeby móc sobie dogadzać. Ok, żeby wykupić wizytę czy badania również, ale nie tylko. W świecie Holland od waluty zależy życie i krew – dosłownie. 

Można odczuwać radość i smutek jednocześnie. Można spoglądać w przyszłość, żałując jednocześnie tego, co zostało stracone.

Cała książka ma kilka wątków, a jednym z głównych jest poznanie historii krwawego żelaza. Wieść niesie, że Czarodziejka i Alchemik nauczyli Królową tworzenia cennego kruszcu. Tylko czy na pewno? W miarę rozwoju fabuły, czytelnik dowiaduje się jak naprawdę wyglądała wspomniana historia. Odkrywa również wszystkie sekrety pałacu i ludzi w nim mieszkających. Cała powieść to kontrast między dobrem, a złem, bogactwem i biedą. Intrygujące jest powstawanie krwawego żelaza. Jaki jest problem w uboższej części kraju pokazują kolejki ustawiające się żeby dosłownie wykrwawić życie za pieniądze. Proces może wydawać się barbarzyński, ale ma niejako odniesienie do naszych czasów. Często w pogoni za kasą tracimy to co najważniejsze. W powieści wszystko zastało dokładnie przedstawione. I ktoś powie: ale to tylko książka. Może i tak, ale mimo że tamta rzeczywistość jest mocno przerysowana, to wcale nie taka obca. 



Bohaterowie są naprawdę bardzo dobrze wykreowani. Jules, to moja ulubienica. Oczywiście ma momenty, że chce na nią nakrzyczeć, ale w większości, to odważna, dzielna, mądra i przebiegła dziewczyna. Czasem ryzykuje, ale z umiarem. Najbardziej intryguje jej przeszłość i przez to przekręca się strony z prędkością co najmniej światła. Reszta postaci, to ciekawe uzupełnienie treści, ale nie są tylko chwilowymi statystami. Dodatkowego smaczku dodaje fakt, że nic nie jest oczywiste. Czasem wróg może okazać się przyjacielem i na odwrót.

Pojawia się oczywiście wątek miłosny, ale jest uzupełnieniem i scala się z reszta. Nie przytłacza nadmiernymi serduszkami. Bardzo mi się podobał, choć nie zaskoczył. Jakoś czułam, że tak to się może potoczyć. Ilość wątków jest wyważona i nie przytłacza ilością. Wszystko się ładnie ze sobą łączy, a czytanie to przyjemność. Kilka rzeczy można domyślić się bardzo szybko, jednak wiele podtrzymuje w niepewności. Styl pisania jest spójny i nie męczy, a wręcz zachęca do czytania. Sara Holland wykreowała naprawdę ciekawy świat, który jest wart uwagi. 



I tak na koniec, ale to chyba oczywiste: polecam. Naprawdę dobry kawałek fantasy, które wychodzi przed swoje koleżanki. Przyciąga, zaskakuje i dosłownie przykuwa do książki. Polecam z całego serducha i nie mogę się doczekać kontynuacji.


Moja ocena: 6/6

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Jaguar.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz