czwartek, 22 sierpnia 2013

KOBO Professional - True. Parę słów o edycji limitowanej.


Jak widać w tytule, dzisiaj będzie o KOBO. Tez mi duża niespodzianka :P
Przemiła pani Danuta skontaktowała się ze mną z pytaniem o adres w celu współpracy z firmą KOBO.
Czy Wy wyobrażacie sobie moją reakcję ? Dobrze, że nikt tego nie nagrywał. Napomknę tylko o energicznym tańcu po pokoju......
Odpisałam, że bardzo chętnie. Jakże by inaczej.
Na starcie wspomnę, że firma nie jest z tych, co wysyłają kosmetyki i oczekują czegoś w zamian. Bardzo miło mnie to zaskoczyło. Ile to ja się nasłuchałam, że firmy wysyłają kosmetyki z żądaniami i naciskiem na to, czy na tamto. KOBO nie z tych totalnie.
Mój wpis wynika  z tego, że od końca kwietnia, codziennie testuje otrzymane produkty i już mam dość sporo o nich do powiedzenia. Z czystej przyzwoitości robię wpis, ponieważ każdy z produktów mnie zaskoczył. Sądzę też, że skoro otrzymałam rzeczy to oczywistą rzeczą jest, że dorzucę swoje trzy grosze :)
Zaczynamy :D
Kiedy otrzymałam paczkę moim oczom ukazały się trzy produkty, pełnowymiarowe, słodka różowa, papierowa torebka, oraz kartki informujące o całej limitowance.
Produkty, które mi się ukazały wyglądają tak :

Zacznijmy od podkładu.




Opis ze strony producenta : 

Smoothing  Make-Up
Wygładzający podkład z ochroną SPF 10
  • wyrównuje naturalny koloryt, przywraca skórze blask i witalność
  • delikatnie napina skórę, wygładzając zmarszczki
  • pozostawia skórę satynową
  • nie tworzy efektu maski, nie blokuje porów i pozwala oddychać skórze
  • nie tworzy na skórze smug
Składniki aktywne zawarte w podkładzie:
Tens’up ™ - substancja naturalna pochodząca z korzenia cykorii o natychmiastowym delikatnym działaniu napinającym, która wizualnie wygładzazmarszczki oraz działa przeciwstarzeniowo poprzez zwiększenie syntezy kolagenu w skórze  w dłuższym czasie. Usuwa oznaki zamęczenia i przywraca skórze blask i witalność .
Oliwa z Oliwek - bogata w fosfor, potas i żelazo, a także witaminy z grupy B, prowitaminę A oraz witaminę C i E, jak również w niezbędne nienasycone kwasy tłuszczowe. Na skórę działa odmładzająco, nawilżająco i ochronnie. Ma również działanie kojące, przeciwzapalne i wygładzające. Tworzy na skórze delikatny film chroniący przed niekorzystnym działaniem czynników zewnętrznych. Ma nieocenione działanie na skórę suchą, delikatną, naczynkową, starzejącą się, skłonną do wiotczenia.
Proteiny pszeniczne - substancja bogata w aminokwasy,  nawilża i odżywia skórę. Zwiększa wyczuwalne powierzchniowo napięcie skóry. Ma działanie wygładzające.
Kwas hialuronowy  - wiąże wodę, chroni przed wysuszeniem, wygładza naskórek, wspiera właściwości ochronne.
KOBO SMOOTHING MAKE UP 501
KOBO SMOOTHING MAKE UP 502
KOBO SMOOTHING MAKE UP 503
KOBO SMOOTHING MAKE UP 504
Cena 25 zł

Moja opinia : 

 Moja pierwsza reakcja - ten kolor chyba dobije moją twarz, jak nic zrobi ze mnie murzynkę. Maska gwarantowana. Tak, jestem panikarą. 
Butelka jest typowa dla tej marki. 40 ml!!! to pierwszy plus całej zabawy. Normalne pojemności podkładów to 30 ml. 
Odcień jak widać to 502. 

 



Jak widać, odcień odcina się od dłoni, ale po rozsmarowaniu idealnie stapia się ze skórą tworząc matową powłoczkę.
Konsystencja jest lekko wodnista, ale zarazem kremowa. Taka struktura powoduje, że podkład rozprowadza się z przyjemnością i potrzeba niewielką ilość, żeby pokryć całą buzię.
Efekt wygładzenia jest widoczny, jednak jeśli liczycie że głębokie zmarszczki zostaną w cudowny sposób zakryty, to na to nie liczcie. 
Krycie jest zadowalające. Przykrywa drobne niedoskonałości.
Po zmatowieniu pudrem, podkład utrzymuje się ok. 8 godzin bez efektów świecenia.
Nie zostawia plam na ubraniu.
To co mi się najbardziej podoba to, to że buzia jest po nim taka satynowa, miłą w dotyku i rozświetlona.
Jedyną wadą jest sposób aplikacji. Nadal do końca nie mogę się przekonać do formy wydobywania podkładu. Szczególnie jak się spieszę, operacja machania i wyginania butelki nie jest zbyt fajna opcją. Fakt, butelka jest elastyczna, ale nie zawsze chce ze mną współpracować :P
Przynajmniej jak produkt będzie się kończył to opakowanie łatwo się zdemontuje, w celu wygrzebania reszty.
A taki efekt podkład ukazuje na buzi.
Uwaga, będą mocne zdjęcia. Kasia bez makijażu :P



Efekt z podkładem :








Podsumowanie :

Koszt podkładu 25 zł, jednak wart jest swojej ceny, szczególnie przy takiej pojemności.  Warto zaznaczyć, że firma często robi przeceny. Ostatnio w DN była promocja i można było go zdobyć za 15 zł.. Wiem, bo zdobywałam dla sis :P Jakość świetna, efekt matowienia i rozświetlenia. Długo się utrzymuje.
Jedyny minus to aplikacja/butelka.
W skali 10 punktowej otrzymuje ode mnie 9,5 :)

W następnym poście kolejna recenzja produkt z limitowanej edycji True :)

22 komentarze:

  1. Już się im przyglądałam i jakoś nie wzięłam chociaż nie wiem dlaczego... Może w końcu obudził się we mnie kosmetyczny rozsądek?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też ostatnio u siebie zauważyłam. Moje zakupy kosmetyczne bardzo spadły. Jakoś już nie mam takiego fioła jak kiedyś.

      Usuń
    2. Mi się bardzo poprawiło po tym jak przeszła mi mania na Essence i wprowadziłam kolorówkowy projekt denko. Jest ciężko ale daję radę. Zostało mi jeszcze tylko kilka kosmetyków a potem wystarczy zachowywać rozsądek przy zakupach..

      Usuń
    3. Ja tez straciłam zapał do E. Nadal uważam że to są dobre kosmetyki, ale jakoś tak. Może dlatego, że limitki mnie nie zaskakują. Byłam pomacać wczoraj w Rossie brązer. I jakoś tak... nie:/
      Ja teraz korzystam z tego co mam i staram się nie szaleć, ale jak jest coś w przecenie co chciałabym mieć to wiesz :D

      Usuń
    4. Dla mnie są OK ale na rynku jest dużo lepszych kosmetyków a ja doszłam do wniosku, że wolę zapłacić więcej i mieć coś lepszego niż się męczyć (niestety dla mnie kilka ogólnie przyjętych hitów okazało się średniakami albo nawet bublami). Co do limitek to kosmetyki non stop się powtarzają: róż, puder, brązer, rozświetlacz a do tego lakiery i błyszczyki. Ileż można tego nakupić? Chociaż ostatnio skusiłam się na róż z MM i chciałam ten różowy cień ale nie było już.

      Usuń
  2. Tak, są ok. Ale tak jak mówisz, lepiej dołożyć i mieć coś lepszego i pewnego. Tez mam tak z hitami. Ale wiesz jak jest, dla jednych cudeńko, dla innych bubel. Ja się zastanawiam, dlaczego większość ty rzeczy z limitek nie różni się odcieniami.A jak widzę w kolejnej limitce cienie w kremie w takich samych odcieniach, jak przed chwilą były to mam ochotę krzyczeć.
    Ja mogę mieć dużo róży, brązerów, rozświetlaczy, ale jeśli ja już wymiękam, to coś jest nie tak :P
    Z MM, skusiłam się na tusz,lakier, ale to jak były w Jaśminie, dużo, duzo wcześniej.
    Jak były jeszcze mniejsze ceny w szafie to ten pomarańczowo-koralowy błyszczyk.
    Co do różu to go macałam, ale jakoś mnie nie zachwycił, jak się sprawuje?
    Z rebel skusiłam się na róż, a z fruits na zielony lakier.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że oni teraz produkują te odcienie, które są w limitkach wysokopółkowych kosmetyków bo myślą ze będą iść jak świeże bułeczki (myślenie: jak kogoś nie stać na Diora to kupi Essence dlatego wypuszczajmy te odcienie co oni, nie ważne ze mamy 3 limitki jak oni 1, najwyżej powtórzymy kolory).
      Do tej pory użyłam różu tylko 1 raz (bo wykańczam róż z projektu denko) ale stwierdziłam, że jest dla mnie dużo lepszy niż ten z CaC. Wygląda bardziej naturalnie bo jest ciut ciemniejszy i mniej błyszczy.

      Usuń
  3. Te kolory to jest jakaś masakra. Stojąc przed szafa mam ochotę śpiewać : ale to już było.....
    Marałam tester tego różu i był jeszcze dostępny u mnie, ale jakoś mnie nie przekonał, tak jak limitka z Catrice. Nie wiem co się dzieje. Kiedyś ustawki i ganianie za produktami, a teraz ??:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak:) Pamiętam te akcje;)
      Mnie też nie przekonał przy pierwszym podejściu (macałam tester ale nie było już róży) ale później przemyślałam sprawę i jak się pojawił w Naturze to wzięłam bo od dawna mam manię na marmurkowe kosmetyki. Szczerze mówiąc myślałam, że ten róż z Catrice bardziej mi przypadnie do gustu ale jak wsadziłam palec w tester to od razu od niego uciekłam i wzięłam ten z E.

      Usuń
  4. Te akcje był the best. Okupowanie Natur, dzwonienie do babeczek :P
    Ja tez mam manie na marmurkowe kosmetyki, ale sama nie wiem. Nie gadaj mi tak, bo jutro może będę w N :P
    Jak pomacałam tester z C to jakoś łeeeeee, co to??Zejdź mi z palca, zejdź :P
    Teraz próbuje opanować płynne formy, bo trwalsze i ładniej się stapiają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Były jeszcze masowe zakupy dla koleżanek maniaczek co w praktyce oznaczało wykupowanie całych limitek...
      Ja Cię nie namawiam ale warto sobie oblookać żeby potem nie żałować;)
      Tak samo sobie myślałam o tym C.
      Ja jakoś nie jestem przekonana do płynnych form chociaż mam już brązer i róż. jedyne płynne kosmetyki, które lubię to baza, podkład i błyszczyk...

      Usuń
  5. Masowe zakupy. Pamiętam jedna paletke. Sexi..... kup, kup, u mnie nie ma :P
    Oblookam chyba jutro, ale tego się boje. Boje się iść do , bo i KOBO i Essence :/
    Ja jakoś tez nie mogę się przekonać, ale walczę. A szczególnie z brązerem. Mam z Isadory. Najpierw nakładam mało, ie widać, nie widać, nie widać, a za chwile o ja pier... jestem murzynem :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też to pamiętam;)
      Nawet mi nie mów o KOBO bo właśnie zaczynam żałować, że nie wzięłam błyszczyka za 7,99zł:( Dobrze, że nie lubię Natur bo bym tam zbankrutowała.
      Ja ostatnio mam nową metodę malowania: nakładam kosmetyk z obu stron twarzy a potem lecę do okna i sprawdzam jak leży i co trzeba poprawić, poprawiam i znowu do okna, poprawiam i znowu... Jak tak robię to efekty sa duzo lepsze i bardziej symetryczne;)

      Usuń
  6. Stare dobre czasy :)
    Jak już jesteśmy przy K, to polecam Ci cienie i pomadki z Elegance. Teraz est wyprzedaż limitek :)
    Ja mam jeden błyszczyk w tubce i uwielbiam go, ale staram sie omijać wszelakie drogerie :P
    Ja przy oknie robię,a le i tak to czasem idzie jak... :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety u mnie w N. zostały już tylko niedobitki i to zmacane:( Jak już masz kontakt z marką to zasugeruj im mocniejsze opakowywanie kosmetyków bo w N. to nic się nie uchowa:(
      Ja też się staram omijać drogerie bo mam jeszcze 3 błyszczyki do wykończenia w projekcie denko...

      Usuń
  7. U mnie coś jeszcze się uchowało, ale nie wiem jak jest teraz.
    Zasugeruje , nie ma problemu :)
    W N to czasem mam wrażenie, że kupuje bydło. Porozwalane, zmacane. Jakby testerów nie było.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nawet nie jest wina kupujących. Obsługa jest bardzo miła i chcą pomagać ale jak ostatnio zapytałam o fioletową kredkę i Pani zaczęła po kolei otwierać kredki (nie testery) i mi je pokazywać i testować u siebie na ręce o przeżyłam taki szok, ze aż mnie zatkało i wyszłam. Jak jeszcze raz coś takiego zobaczę to im zwrócę uwagę bo to jest skandal.

      Usuń
  8. Ja też miałam niejeden raz taka sytuację. A co lepsze. Ostatnio jak byłam w N, coś tam oglądam, odwracam się i dostała antyperspirantem w sprayu po oczach. Babka sobie psikała żeby poznać zapachy i jakoś tak wycelowała we mnie. Myślałam, że się tam porzygam. Jak juz doszłam do siebie to wku.. na babę, a ona ze nic się nie stało. To ja jej ostra litanię, że cały personel prawie się zleciał. Po czym zadałam babsku pytanie : Za wizytę u okulisty, nowe szkła kontaktowe i ewentualne leki rozumiem, że pani płaci. Proszę o dowód tożsamości abym zapoznała się z danymi. I wtedy się zamknęła. Nie znoszę niekompetentnego personelu i głupoty kupujących.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteś genialna! Możesz od dzisiaj chodzić ze mną na zakupy?

      Usuń
  9. Nie ma sprawy. Polecam się jak Biedronka na Święta :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Masz bardzo ciekawego bloga :)

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń